Najprawdopodobniej sprawa ma związek z rozmowami między premierem a jego synem, które wyciekły do mediów w marcu i rozpętały wtedy burzę.Turecka afera podsłuchowa ma swój początek jeszcze w 2012 roku. Wtedy to podsłuchy znaleziono w domu i w kancelarii premiera Erdogana. Wśród zatrzymanych w ostatnich dniach jest m.in. były szef ochrony premiera. Władze przypuszczają, że to właśnie te osoby mają związek z nagraniami prywatnych rozmów Erdogana z synem, które wyciekły w marcu, tuż przed ważnymi dla Turcji wyborami samorządowymi.W jednej z nich, Erdogan prosi syna, by pozbył się z domu gotówki, a także sugeruje, że ma nieograniczony wpływ na biznes i media. Skutkiem całej afery było zablokowanie w Turcji Twittera i YouTube’a, a także znacznie gorszy niż się spodziewano wynik wyborczy partii rządzącej.Analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Pinar Elman podkreśla w rozmowie z Polskim Radiem, że coraz więcej osób w Turcji zdaje sobie sprawę, że jest nielegalnie podsłuchiwanych przez służby. - Turcy wymyślili nawet własne metody, jak nie dać się podsłuchać i nie zostać aresztowanym. Kiedy rozmawiają o polityce przez telefon, wychodzą do innego pokoju, włączają głośną muzykę albo wyjmują telefon z ładowarki - mówi analityk PISM.Obawy Turków przed podsłuchiwaniem nasiliły się w ubiegłym roku, po tym jak rozpoczęły się masowe antyrządowe protesty w związku z przebudową parku Gezi w Stambule.