Rzecznik niemieckiego rządu skomentował sprawę, oświadczając, że rząd "z zasady nie zajmuje publicznego stanowiska w sprawach dotyczących ustaleń wywiadu lub działalności służb wywiadowczych". We wtorek, dzień po ujawnieniu wycieków z gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 prowadzących z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, niemieckie władze wychodzą z założenia, że chodzi o ukierunkowany atak. Wyciek z rurociągów W poniedziałek w obu rurociągach stwierdzono gwałtowny spadek ciśnienia i wyciek dużych ilości gazu - przypomina "Der Spiegel" i zaznacza, że ryzyko ataków na sieć rurociągów i instalacji biegnących po dnie Morza Bałtyckiego i Północnego "stanowiło powód do niepokoju jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę". "Na całym świecie podwodne sieci przesyłowe są niezwykle ważne dla dostaw energii, ale także dla stabilności internetu. Jednak mimo ich strategicznego znaczenia, wciąż są słabo chronione przed atakami lub aktami sabotażu, co pokazał poniedziałkowy incydent" - komentuje tygodnik. "Na Bałtyku, ale także na Atlantyku, znajduje się krytyczna infrastruktura, taka jak rurociągi czy telekomunikacyjne kable podmorskie. Dzięki temu łatwo zgasić światło w kraju takim jak choćby Estonia" - skomentował kontradmirał Jan Christian Kaack w wywiadzie udzielonym tydzień temu dziennikowi "Die Welt".