Syria - Ponad 70 osób, w tym 11-letni chłopiec, zginęło w piątek, a dziesiątki zostały ranne, gdy służby bezpieczeństwa otworzyły ogień, żeby rozpędzić wielotysięczne antyrządowe demonstracje w kilku miastach Syrii - podali świadkowie i obrońcy praw człowieka. Większość ofiar zginęła od kul, a część w wyniku zatrucia po rozpyleniu przez funkcjonariuszy gazu łzawiącego. To najkrwawszy dzień w Syrii od rozpoczęcia demonstracji przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada w połowie marca. Antyprezydenckie demonstracje organizowane co piątek po modłach regularnie stają się areną walk między ich uczestnikami a funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa. Zaniepokojenie sytuacją w Syrii wyraził Biały Dom, który zaapelował do władz w Damaszku o powstrzymanie się od przemocy i wprowadzanie zapowiedzianych reform. Co najmniej 15 osób zginęło w sumie w prowincji Dara, na południowym zachodzie, gdzie ponad miesiąc temu rozpoczęły się protesty. Wśród zabitych jest dziecko - twierdzą świadkowie. "Kule zaczęły latać nad naszymi głowami jak w czasie ulewy" - relacjonował jeden ze świadków w mieście Izra, w prowincji Dara. Dziewięciu manifestantów poniosło śmierć, gdy służby bezpieczeństwa spacyfikowały demonstrację w Dumie, na przedmieściach Damaszku. W innych peryferyjnych dzielnicach Damaszku zginęło w sumie sześć osób. Kilka osób straciło ponadto życie, gdy służby spacyfikowały demonstracje w zachodnich miastach Hama, Latakia i Hims. Do masowych protestów doszło też m.in. w znajdującym się na wybrzeżu mieście Banias, w północno-zachodniej części kraju, oraz w al-Kamiszli na północnym wschodzie, gdzie liczna jest mniejszość kurdyjska. Manifestanci kurdyjscy, chrześcijańscy i arabscy protestowali tam przeciwko korupcji. Informacje napływające od świadków trudno potwierdzić w niezależnych źródłach, ponieważ Syria wyrzuciła zagranicznych dziennikarzy i ograniczyła dostęp do najbardziej zapalnych miejsc. Organizatorzy zapowiadali, że piątkowe protesty przeciwko reżimowi Asada będą największe, do jakich dotychczas doszło. Prezydent, który 11 lat temu odziedziczył władzę po swoim ojcu, próbuje powstrzymać opozycję, z jednej strony znosząc na przykład obowiązujący od prawie 50 lat stan wyjątkowy, a z drugiej brutalnie tłumiąc manifestacje. Wśród demonstrantów pojawiają się jednak głosy, że ustępstwa nadeszły zbyt późno, a Asad nie zasługuje na kredyt zaufania. Syryjscy opozycjoniści koordynujący masowe protesty przeciwko prezydentowi zażądali w piątek zniesienia monopolu partii Baas na władzę i utworzenia demokratycznego systemu politycznego. W pierwszym wspólnym oświadczeniu od rozpoczęcia protestów pięć tygodni temu przedstawiciele Lokalnych Komitetów Koordynacyjnych z różnych regionów Syrii napisali, że "żądania wolności i godności mogą być zrealizowane wyłącznie poprzez pokojowe przemiany demokratyczne". "Uwolnieni muszą być wszyscy więźniowie sumienia. Obecny aparat bezpieczeństwa musi być zlikwidowany i zastąpiony instytucjami wyposażonymi w odpowiednią jurysdykcję i działającymi zgodnie z prawem" - podkreśla opozycja w oświadczeniu. Od czasu rozpoczęcia protestów w połowie marca w demonstracjach zginęło ponad 250 ludzi. Jemen Również w Jemenie setki tysięcy ludzi wzięły udział w demonstracjach przeciwników i zwolenników prezydenta w różnych miastach. W stołecznej Sanie przeciwnicy rządzącego od 32 lat prezydenta Alego Abd Allaha Salaha zorganizowali demonstrację pod hasłem "piątek ostatniej szansy". Z kolei zwolennicy szefa państwa zebrali się przed pałacem prezydenckim na akcji pod nazwą "piątek pojednania". By uniemożliwić starcia między dwoma obozami, w stolicy rozmieszczono wojsko i policję. Demonstracje oddalone były od siebie o kilka kilometrów. Protesty antyprezydenckie odbyły się także w Taizzie, na południowym zachodzie Jemenu. Tego samego dnia jemeńskie władze przystąpiły do akcji odwetowej przeciwko wysokiej rangi wojskowym, którzy przeszli do obozu przeciwników Salaha. Źródła wojskowe twierdzą, że aresztowano kilku jemeńskich oficerów. Sam Salah z uznaniem wypowiedział się o przedstawionym przez Radę Współpracy Zatoki Perskiej planie przekazania władzy, zastrzegając, że musi to być procedura zgodna z konstytucją. Zasugerował w ten sposób możliwość sprawowania urzędu do końca obecnej kadencji w 2013 roku, choć plan Rady w obecnej wersji przewiduje, że w ciągu miesiąca od jego wejścia w życie Salah zrezygnuje ze stanowiska. Oman Z kolei w Omanie, w południowym mieście Salala, ok. 3 tysięcy osób domagało się reform. Była to jedna z największych manifestacji od ich rozpoczęcia przed dwoma miesiącami. Protestujący w Omanie koncentrują swoje żądania na podwyżkach płac, zwiększeniu liczby miejsc pracy i walce z korupcją. Egipt W Egipcie prokurator generalny zdecydował o przedłużeniu o 15 dni aresztu tymczasowego byłego prezydenta Hosniego Mubaraka w ramach śledztwa dotyczącego krwawego tłumienia antyprezydenckich demonstracji na początku roku. Prokuratorzy kontynuowali w piątek przesłuchanie byłego prezydenta, który od półtora tygodnia przebywa w szpitalu. Libia W Libii kolejny dzień toczyły się walki wojsk Muammara Kadafiego z siłami powstańczymi. Libijska telewizja al-Dżamahirija poinformowała, że w nocy w bombardowaniu przez siły NATO Syrty, rodzinnego miasta Kadafiego, zginęło dziewięć osób. Przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA, admirał Mike Mullen powiedział, że w wyniku ataków powietrznych sojuszu Libia straciła 30-40 proc. potencjału bojowego swych sił lądowych. Wyraził opinię, że walki w Libii "zmierzają ku sytuacji patowej". Wizytę w powstańczej stolicy, Bengazi, na wschodzie Libii, złożył amerykański senator John McCain, który wezwał USA do uznania utworzonej przez rebeliantów Narodowej Rady Libijskiej.