Na drugim miejscu uplasowała się koalicja skupiona wokół rządzącej Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji (SDP) premiera Zorana Milanovicia, uzyskując 52 miejsca w parlamencie. Wcześniejsze sondaże exit poll informowały o remisie między HDZ i SDP. Według nich obie formacje miały uzyskać po 56 mandatów. Kampania wyborcza skupiała się wokół kryzysu migracyjnego; kwestie gospodarcze zostały zepchnięte na drugi plan. Od połowy września przez 4,2-milionową Chorwację przeszło ponad 300 tys. migrantów zmierzających do Europy Zachodniej - po decyzji Węgier o zamknięciu przed uchodźcami swej granicy z Serbią. Dziennie z Serbii przybywało od 5 tys. do nawet 10 tys. migrantów; tylko niewielu zdecydowało się pozostać w Chorwacji, która jest jednym z najuboższych krajów w UE. W ocenie komentatorów napięcie na tle uchodźców między Chorwacją a Serbią jest najsilniejsze od wojny z lat 90. Nowy rząd będzie musiał również zmierzyć się z zadaniem podtrzymania lekkiego ożywienia gospodarczego po sześciu latach recesji. Dług publiczny Chorwacji sięga 90 proc. PKB. We wrześniu bezrobocie wyniosło ponad 16 proc., a wśród młodych - aż 43 proc. Wprawdzie w ciągu trzech pierwszych kwartałów tego roku odnotowano niewielki wzrost gospodarczy, ale analitycy ostrzegają, że dwaj główni rywale wyborczy nie przedstawili wiarygodnej propozycji zapewnienia długofalowego wzrostu czy rozwiązania problemu rozdętej i nieskutecznej administracji. W niedzielę wybierano skład ósmej kadencji Saboru od czasu uzyskania przez Chorwację niepodległości w 1991 roku. Były to też pierwsze wybory parlamentarne od przystąpienia tego kraju do Unii Europejskiej w 2013 roku.