Obywatele tego kraju nad Adriatykiem zdecydują, czy zaufają ponownie rządzącym konserwatystom, czy lewicowej opozycji - ugrupowaniom pragnącym wprowadzić kraj przed końcem 10-lecia do Unii Europejskiej. Wynik jest trudny do przewidzenia. Do głosowania uprawnione są około 4,4 miliony obywateli. Wybierają deputowanych do 140-miejscowego jednoizbowego Chorwackiego Zgromadzenia. Sondaże wykazują, że rządząca Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (HDZ) cieszy się 34,4-proc. poparciem, a opozycyjna Socjaldemokratyczna Partia Chorwacji (SDP) może liczyć na ok. 30 proc. głosów. 5-proc. próg wyborczy mają szanse przekroczyć jeszcze cztery ugrupowania. Zarówno HDZ, jak i SDP opowiadają się za integracją z NATO, jak i szybkim wstąpieniem do UE. Z sondaży wynika jednak, że żadna z dwóch głównych formacji nie będzie w stanie rządzić samodzielnie i będzie musiała szukać partnera koalicyjnego. Główne zadania, które Chorwacja musi wypełnić na drodze do członkostwa w UE, to powrót uchodźców serbskich, którzy uciekli z kraju w czasie wojny w latach 1991-1995, reforma wymiaru sprawiedliwości i walka z korupcją. Na ok. 280 tys. Serbów, którzy opuścili Chorwację, wróciło ok. 40 procent. Stanowią oni obecnie 4,5 procent ludności kraju. Odchodzący rząd może pochwalić się wypełnieniem zobowiązań wobec ONZ-owskiego trybunału ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii, przekazując do Hagi wysokich rangą wojskowych oskarżonych o zbrodnie wojenne. Ze wzrostem gospodarczym w wysokości 4,8 procent w ubiegłym roku i średnią miesięczną płacą 600 euro oraz stabilną sytuacją polityczną, Chorwacja jest często dawana przez Brukselę jako przykład do naśladowania przez inne byłe republiki jugosłowiańskie.