- Wierzę, że Rosja wcześniej czy później wkroczy na drogę europejską - powiedział Chodorkowski na spotkaniu zorganizowanym w stolicy Niemiec przez Forum Niemiecko-Rosyjskie będące platformą do kontaktów między przedstawicielami obu społeczeństw. Wśród najważniejszych celów ruchu wymienił powstanie państwa prawa oraz stworzenie systemu, w którym rząd może być zmieniony przez wyborców. Jak zaznaczył, "proeuropejsko nastawieni wykształceni mieszkańcy miast" nie mają swojej reprezentacji politycznej i właśnie do nich Otwarta Rosja chce się zwrócić. Jak przyznał, nie może liczyć na masowe poparcie. Zdaniem socjologów odsetek zwolenników takich poglądów nie jest większy niż 10-15 proc. Marsz pokojowy w ostatnią niedzielę był przykładem, jak chcemy działać - wyjaśnił Chodorkowski. Taki ruch społeczny, zajmujący się jednak wyłącznie projektami humanitarnymi, istniał do aresztowania oligarchy w 2003 roku. Chodorkowski zaprzeczył, że ma zamiar wystartować w wyborach parlamentarnych lub prezydenckich. Nazwał Dumę mianem organu "formowanego przez Kreml" i tworzącego złe prawo. - Nie mam możliwości kandydowania i nie chcę kandydować. Nie jest mi to potrzebne - zastrzegł. Apel do Zachodu Chodorkowski zaapelował do Zachodu, by potwierdził, iż uważa Rosję za cześć cywilizacji europejskiej. Prosił też, by kraje zachodnie cierpliwie tłumaczyły Rosjanom, że Unia Europejska i NATO nie zamierzają "wymazać Rosji z mapy świata". Rosjanie mało wiedzą o integracji europejskiej i o europejskich instytucjach - ubolewał. Chodorkowski zarzucił prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi, że chcąc przeciwdziałać spadającej popularności, zwrócił się ku ideologii "szowinizmu narodowego". - Ta ideologia to uliczka jednokierunkowa - Putin nie może się z niej wycofać, nie ryzykując upadku - mówił. Ostrzegał przed rozlewem krwi w Rosji W najnowszym wydaniu tygodnika "Der Spiegel" Chodorkowski ostrzegał wcześniej przed rozlewem krwi w Rosji. - Putin będzie kroczył aż do gorzkiego końca drogą rządów autorytarnych. (...) Zmiana władzy w sposób demokratyczny jest mało prawdopodobna - powiedział Chodorkowski w rozmowie z dziennikarzami "Spiegla". Michaił Chodorkowski w grudniu 2013 roku, po odsiedzeniu 10 lat w kolonii karnej, został ułaskawiony przez prezydenta Putina. Kreml tłumaczył wówczas swą decyzję względami humanitarnymi. O jego uwolnienie zabiegali kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz były minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher. Natychmiast po uwolnieniu Chodorkowski wyjechał do Niemiec, gdzie wkrótce potem dotarli jego rodzice. Były oligarcha i były szef koncernu Jukos otrzymał roczne odnawialne prawo pobytu w Szwajcarii. Niegdyś najbogatszy Rosjanin, 51-letni obecnie Chodorkowski był skazany na 10 lat i 10 miesięcy kolonii karnej za domniemane przestępstwa gospodarcze, w tym pranie brudnych pieniędzy. Biznesmen twierdzi, że stawiane mu zarzuty były politycznie umotywowane.