Te słowa padają na tydzień przed kluczowym szczytem w Brukseli, w którym rozstrzygnie się sprawa projektu konstytucji. Polsce projekt ten się nie podoba, bo chciałaby zachować system głosowania opracowany w Nicei. Dałoby nam to większą siłę przebicia w poszerzonej Unii. Francja i Włochy usztywniają swoje stanowisko. Włochy nie zaproponują raczej w sprawie systemu głosowania do 13 grudnia nic, co wychodziłoby nam naprzeciw. Paryż nie chce konstytucji za wszelką cenę, czyli takiej, która byłaby rozwodniona ustępstwami czy wręcz okaleczona. Dla Paryża, Berlina i Rzymu system uzależniający siłę głosu od liczby mieszkańców jest bardziej demokratyczny i tym samym lepszy dla Europy niż system nicejski. Oznacza to, że Francja gotowa jest doprowadzić do kryzysu, jakim byłoby nieuchwalenie konstytucji. Po tym kryzysie szybko dążyłaby natomiast do budowy dyrektoriatu państw, które poszłyby dalej w integracji, zostawiając w tyle takie kraje jak Polska. Dla nas oznaczałoby to, że Paryż i Berlin będą nas izolować i nie będą chciały finansować na dotychczasowym poziomie pomocy dla nowych członków Unii.