Dzień po tym oświadczeniu prezydent Francji Jacques Chirac stwierdził, że Szaron nie będzie mile widziany we Francji (w odpowiedzi kancelaria Szarona napisała, że i tak w przeciągu najbliższych miesięcy żadna wizyta we Francji nie była planowana. Premier Izraela był po raz ostatni w Paryżu 3 lata temu). Teraz Paryż spuścił nieco z tonu. Rano Chirac skontaktował się z prezydentem Izraela Mosze Katzawem, stwierdzając, że jeśli o niego chodzi, konflikt można uznać za niebyły. Przypuszczalnie Chirac obraził się wcześniej na Szarona, bo jego wezwanie mogło pokazać Francuzom, że Paryż prawie nic nie robi ze zjawiskiem antysemityzmu w skupiskach mniejszości arabskiej. A statystyki pokazują, że fala antysemityzmu narasta. Tylko w pierwszej połowie roku we Francji doszło do 135 ataków na Żydów (pobić, podpaleń, aktów wandalizmu) w porównaniu ze 127 atakami w całym 2003 roku. Większość sprawców nie została ujęta, ale podejrzewa się arabską młodzież, a także małe prawicowe skrajne grupy. We Francji mieszka też największa wspólnota muzułmańska licząca 5 mln osób, w większości emigrantów z dawnych kolonii francuskich w Afryce Północnej. Żydzi francuscy to największa wspólnota żydowska w Europie, liczy ok. 600 tys. osób. Eksperci izraelscy przewidują, że w najbliższych latach co najmniej 1/3 francuskich Żydów przybędzie do Izraela. Widać to już wyraźnie choćby po tym, że coraz więcej Żydów znad Sekwany kupuje mieszkania w Tel Awiwie i w okolicach. Ponadto komentatorzy przypominają, że premier już rok temu zapowiadał, że jego celem jest sprowadzenie do Izraela jeszcze co najmniej miliona osób pochodzenia żydowskiego z całego świata.