Scott Rubin z Google mówi, że przyczyna blokady nie jest znana i trwają prace nad przywróceniem dostępu do niej dla użytkowników. To nie pierwszy raz, kiedy podobne wydarzenie ma miejsce. W marcu 2008 Chiny zablokowały YouTube podczas zamieszek w Tybecie. Spekuluje się, że ostatnia blokada może być powiązana z tymi wydarzeniami i służyć ma filtrowaniu materiału filmowego, który udostępniła na stronie grupa tybetańskich emigrantów. Filmy te pokazują wyjątkowe okrucieństwo, z jakim protestujący Tybetańczycy byli bici podczas rozruchów, rzekomo przez chińskich policjantów - czytamy na stronie internetowej CNN. W przeszłości Chiny rutynowo zamykały dostęp do stron, których nie akceptowały z powodów politycznych, łącznie ze stronami Voice of America i The New York Times. Rząd chiński cenzorował także transmisje telewizyjne, nawet takich stacji jak BBC czy CNN. Qin Gang, wypowiadający się w imieniu Ministra Spraw Zagranicznych powiedział wczoraj, że Chiny nie boją się internetu, gdyż wszystkie ich działania dotyczące zapobiegania rozprzestrzenianiu się szkodliwych informacji są podejmowane w zgodzie z prawem. YouTube, który zezwala użytkownikom na swobodna wymianę filmów, było okresowo blokowany także w innych państwach. Bangladesz, Pakistan, Tajlandia i Turcja odcinały dostęp do strony po tym, jak uznały materiały na niej zamieszczone za politycznie obciążające. AM