Jak podała we wtorek oficjalna agencja prasowa Xinhua, komisja dyscyplinarna Komunistycznej Partii Chin nie znalazła dowodów na to, że Ma Linxiang sfinansował z pieniędzy publicznych trzydniowe wesele, które odbyło się w ubiegłym tygodniu. Uznała jednak, że przepych przyjęcia stoi w sprzeczności z zaleceniami nowego chińskiego przywództwa, które nakazało urzędnikom partyjnym, by nie obnosili się z bogactwem i porzucili wystawny styl życia. W Chinach wesela i inne wielkie uroczystości rodzinne są często pretekstem do wręczania łapówek w formie szczodrych prezentów. Goście weselni tradycyjnie dają nowożeńcom czerwone koperty z pieniędzmi, które w zamyśle mają stanowić zwrot części poniesionych kosztów; mogą jednak być formą łapówki. Ma Linxiang tłumaczył, że większość kosztów wesela pokryli zamożni rodzice panny młodej. - Jestem lokalnym urzędnikiem, wiem wszystko o regułach obowiązujących w partii i o tym co należy robić, ale rodzina panny młodej się uparła i nie mogłem ich powstrzymać - powiedział agencji Xinhua. Jedną z zabaw hucznego wesela zorganizowano w obiekcie, w którym w 2008 roku odbywały się zawody igrzysk olimpijskich.