Bush przybył dzisiaj z oficjalną wizytą do Chin dokładnie w 30 lat po historycznej podróży do ChRL byłego prezydenta USA Richarda Nixona, która zamknęła okres wieloletniej wrogości między obu krajami. Bush podziękował chińskiemu przywódcy Jiang Zeminowi za poparcie, jakiego Pekin udzielił USA w wojnie przeciwko terroryzmowi. Samolot z Bushem wylądował na międzynarodowym lotnisku w Pekinie o godz. 10. czasu miejscowego. Rozmowy przywódców obu państw rozpoczęły się niemal natychmiast po przybyciu prezydenta USA do Chin. Jiang Zemin określił spotkanie z prezydentem USA jako "bardzo dobre", mówiąc jedynie, że omawiano "najważniejsze kwestie interesujące obie strony". Podczas rozmowy z Jiang Zeminem, Bush wyraził nadzieję, że Chiny "zdecydowanie sprzeciwią się rozprzestrzenianiu broni rakietowej". Zapewnił także, iż stanowisko Stanów Zjednoczonych w sprawie Tajwanu pozostaje niezmienne. Prezydent USA, na konferencji po spotkaniu, zwrócił się do Chin o pomoc w doprowadzeniu do wznowienia amerykańsko-północnokoreańskiego dialogu. W odpowiedzi Jiang powiedział, że kontakty te z pewnością mogą zostać wznowione - dodał jednak, że proces normalizacji sytuacji na Półwyspie Koreańskim musi przebiegać w sposób pokojowy. Podczas spotkania z dziennikarzami Bush wystąpił również w obronie swobód religijnych w Chinach. Jak powiedział, naród chiński winien mieć swobodę wyboru sposobu życia jak i także - korzystać ze swobód religijnych. Według Białego Domu amerykański przywódca chce przede wszystkim nakłonić dzisiaj Chiny do przestrzegania porozumienia z listopada 2000 r. w sprawie ograniczenia eksportu pocisków balistycznych. - To nie jest poza naszym zasięgiem, ale jak na razie nie ma potwierdzenia, że tak się stanie - powiedział reporterom rzecznik Białego Domu Ari Fleischer, który towarzyszy prezydentowi w azjatyckim tournee.