Według mediów, wicedyrektor, kiedy dowiedział się o wypadku, pobiegł do kopalnianego szybu i usmarował sobie twarz węglem, udając, że był na dole razem z górnikami. Szefom kopalni, którzy nie schodzą na szychtę razem ze górnikami, grożą w Chinach surowe kary. Przepisy te wprowadzono w ubiegłym roku, by zmusić kierownictwa kopalni do dbałości o bezpieczeństwo. W kopalni Sizhuang zginęło 34 górników; ratownicy usiłują dostać się do dziewięciu uwięzionych pod ziemią. Akcję ratunkową utrudnia groźba wybuchu gazu. Według władz kopalnia działała nielegalnie, gdyż licencję na wydobycie węgla straciła rok temu. W chińskich kopalniach, które uważa się za wyjątkowo niebezpieczne, giną co roku tysiące górników. Tylko w ub.r. według danych oficjalnych zginęło ich tam 2433.