Gheyret Niyaz, którego proces odbędzie się 28 lipca, był jedną z osób zatrzymanych po zamieszkach w Sinkiangu (prowincji na północnym zachodzie Chin, gdzie żyje 8 mln Ujgurów) w lipcu 2009 r. po przeprowadzeniu rozmowy z zachodnimi dziennikarzami. "Policja ponoć powiedziała 51-letniemu Niyazowi podczas aresztowania w październiku 2009 r., że jest zatrzymany, ponieważ rozmawiał z zagranicznymi dziennikarzami o zamieszkach w Urumczi (stolicy Sinkiangu)" - napisała UAA w oświadczeniu. Władze Sinkiangu odmówiły agencji Reutera komentarza. W co najmniej jednym wywiadzie dla zagranicznych mediów Niyaz wyrażał poglądy w znacznym stopniu zbieżne ze stanowiskiem rządu chińskiego, winą za wybuch zamieszek obarczył bowiem podżegaczy z zewnątrz. Wypowiedział się natomiast krytycznie o nierównościach gospodarczych i niektórych aspektach rządowej kampanii przeciwko "separatyzmowi". 5 lipca 2009 roku Ujgurzy w Sinkiangu zaatakowali Hanów (Chińczyków), co dwa dni później doprowadziło do odwetu. W zamieszkach zginęło ok. 200 osób. Chiny obwiniają o wywołanie zamieszek zagraniczne organizacje opowiadające się za szerszymi prawami dla Ujgurów. Na karę śmierci skazano dotąd kilkunastu uczestników zamieszek. Wielu Ujgurów skarży się na chińskie kontrole religijne w prowincji oraz na napływ pracowników ze stanowiącej większość w Chinach grupy etnicznej Han. Według organizacji broniących praw człowieka Pekin wyolbrzymia zagrożenie ze strony separatystów ujgurskich, aby usprawiedliwić tłumienie słusznych pokojowych żądań Ujgurów.