Chińskie władze poinformowały, że w środę wieczorem w kopalni w prowincji Shandong na głębokości 225 metrów zapalił się kompresor powietrza. Ogień odciął 36 pracujących pod ziemią ludzi. Według władz w czwartek rano uwięzionych wciąż było 28 górników, nie wiadomo jednak, czy pozostałych ośmiu zostało uratowanych czy też samodzielnie udało im się wydostać z kopalni. Tymczasem na południu Chin ratownicy wciąż próbują dotrzeć do 42 górników uwięzionych pod ziemią w sobotę w dwóch wypadkach spowodowanych przez ulewne deszcze. W prowincji Guizhou woda zalała budowaną właśnie kopalnię. Pod ziemią wciąż przebywa 23 ludzi. Ekipy ratunkowe bez przerwy wypompowują wodę, której poziom jest obecnie o 16 metrów niższy niż w środę. Agencja Xinhua podawała, że pierwotnie w niektórych miejscach woda była głęboka na 100 metrów. W sąsiednim regionie autonomicznym Guangxi za zaginionych uznaje się 19 górników z kopalni, która zawaliła się z powodu trwających od kilku dni ulew. Ponad 80 ratowników pracuje tam przez całą dobę, by dotrzeć do zaginionych. Właściciel kopalni firma Guangxi Heshan Coal Mining Co. obiecała ratownikom 300 tys. dolarów za każdego uratowanego górnika. Z zawalonej kopani udało się uciec 49 górnikom. Na razie potwierdzono śmierć trzech. Chińskie kopalnie są jednymi z najniebezpieczniejszych na świecie, choć władze poprawiły w ostatnich latach standardy bezpieczeństwa. W ubiegłym roku w wypadkach górniczych zginęło w Chinach 2433 ludzi, o 198 mniej niż w roku 2009.