Studenci studiów licencjackich Koledżu Zhongbei, związanego z Nankińskim Uniwersytetem Pedagogicznym, protestowali przeciwko planom połączenia ich uczelni z mniej prestiżową szkołą zawodową, ponieważ obawiają się, że obniży to wartość ich dyplomów na rynku pracy. Demonstranci gromadzili się na kampusie od niedzieli i przez ponad 30 godzin przetrzymywali tam 55-letniego rektora, którego nie chcieli wypuścić nawet po ogłoszeniu przez władze wstrzymania planów połączenia szkół - oświadczyła we wtorek w komunikacie policja z pobliskiego miasta Danyang. "Aby utrzymać porządek na kampusie (...) organy bezpieczeństwa publicznego podjęły konieczne środki w zgodzie z prawem, by wydostać uwięzioną osobę" - przekazała policja, dodając, że w sprawie prowadzone jest dochodzenie. Policja biła i obrażała studentów Jeden ze studentów powiedział agencji AFP, że na kampusie było około 3 tys. studentów, a interwencję przeprowadziło ok. 400 policjantów. - Nie zostaliśmy aresztowani. Szkoła zatrudniła zewnętrzną policję, która raniła, biła, traktowała gazem pieprzowym, obrażała studentów i groziła im - powiedział świadek. Hongkoński dziennik ("Apple Daily") podał na swoim portalu, że rannych zostało kilkudziesięciu studentów. AFP podkreśla, że w chińskiej sieci Weibo ocenzurowano doniesienia o stłumieniu protestu. Na Twitterze pojawiły się natomiast nagrania przedstawiające dziesiątki funkcjonariuszy przepychających się ze studentami w zatłoczonej sali. Komentatorzy podkreślają, że duże protesty zdarzają się w Chinach kontynentalnych stosunkowo rzadko, ponieważ rządząca niepodzielnie Komunistyczna Partia Chin cenzuruje niewygodne treści w internecie i dusi w zarodku wszelkie ruchy, które mogą zachwiać stabilnością społeczną.