Na miejscu niemal natychmiast pojawiła się policja, zatrzymując kilkunastu ludzi, klęczących przed wjazdem do MSZ. Zarekwirowano transparent z napisem, wzywającym do respektowania praw człowieka. Zatrzymanych wywieziono autobusem transportu miejskiego, opróżnionym z pasażerów przez policjantów. Demonstranci wykorzystali przypadającą w środę 60. rocznicę przyjęcia przez ONZ Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka by napiętnować łamanie tych praw w Chinach lecz także by przedstawić szereg własnych petycji, dotyczących m.in. nieuzasadnionych aresztowań, zajmowaniu ziemi przez rząd czy niesprawiedliwych wyroków lokalnych sądów. Kilku uczestników protestu pokazywało zdjęcia bliskich, niesłusznie skazanych bądź też bitych w obozach pracy. "Dziś jest dzień praw człowieka - nieistniejących dziś w Chinach. Chcę mojej ziemi, chcę jeść" - mówiła dziennikarzowi Associated Press przybyła do stolicy z prowincji Shanxi (Szansi) kobieta w średnim wieku. Wyjaśniła, że przed czterema laty jej ziemia została zabrana pod budowę a dom zburzony, a ona nie otrzymała żadnego odszkodowania od lokalnych władz. Przeciwnie - protest kobiety sprawił, iż trzykrotnie osadzano ją w obozie pracy, gdzie była bita.