Pekin wyraził nadzieję, że Waszyngton podejmie kroki zmierzające do uzdrowienia stosunków dwustronnych. Rzecznik chińskiego MSZ Ma Zhaoxu oświadczył, że spotkanie "stanowiło pogwałcenie wielokrotnie formułowanego przez rząd USA stanowiska, że Tybet jest częścią Chin oraz, że Stany Zjednoczone nie popierają niepodległości Tybetu". - Chiny wyrażają głębokie niezadowolenie i zdecydowany sprzeciw wobec (tego spotkania) - dodał rzecznik. Tymczasem rzecznik Białego Domu Robert Gibbs powiedział, że prezydent Obama wyraził podczas czwartkowego spotkania "zdecydowane poparcie dla tożsamości religijnej, kulturowej i językowej Tybetu oraz dla przestrzegania praw człowieka wobec Tybetańczyków w ramach Chińskiej Republiki Ludowej". Obama wyraził też zadowolenie, że władze chińskie wznowiły niedawno rozmowy z wysłannikami dalajlamy. Do takich kontaktów doszło w styczniu br., po raz pierwszy od listopada 2008 r., jednak nie przyniosły one dotychczas rezultatów. 74-letni obecnie dalajlama, laureat pokojowej nagrody Nobla z 1989 r., od 1959 r. przebywa na wygnaniu w Indiach. Chociaż dalajlama nie wzywa do niepodległości Tybetu, lecz tylko upomina się o prawa dla Tybetańczyków, Pekin uważa go za niebezpiecznego separatystę i wywiera naciski na przywódców państw, aby się z nim nie spotykali.