W zamieszkach zginęło 156 osób, a ponad tysiąc zostało rannych - według najnowszych oficjalnych chińskich komunikatów. Były to najbardziej krwawe zamieszki etniczne w tym regionie od dziesięcioleci. W Urumczi, stolicy prowincji uzbrojona policja kontroluje ulice. Usługi telefonii komórkowych oraz Twitter zostały zablokowane, dostęp do niektórych stron internetowych został odcięty lub bardzo spowolniony. Według agencji AP Xinhua nie podaje żadnych dalszych szczegółów dotyczących aresztowań. AFP poinformowała, że w nocy z poniedziałku na wtorek trwały zamieszki, a policja rozpędziła "ponad 200 protestujących" w mieście Kashgar, na południu prowincji. Wyznający w większości islam Ujgurzy stanowią około 40 procent liczącej 20 mln ludności Sinkiangu. W samym Urumczi większość stanowią napływowi Chińczycy. Wielu Ujgurów niechętnych jest nasilającej się chińskiej imigracji oraz partyjnej kontroli nad ich życiem społecznym i religijnym. Twierdzą, że są politycznie marginalizowani na swym ojczystym terytorium, dysponującym bogatymi złożami ropy i gazu ziemnego. Pretekstem do krwawych starć między Ujgurami a ludnością napływową miał być incydent, który miał miejsce 26 czerwca w fabryce zabawek w prowincji Guangdong, na południu Chin, gdzie doszło do niepokojów po nagłośnieniu sprawy gwałtu dokonanego przez Ujgura na chińskiej dziewczynie. W starciach między ujgurskimi i chińskimi pracownikami zginęło dwóch Ujgurów, a 120 osób zostało rannych.