Agencja Xinhua podała również, że wobec 20 osób podejrzanych o udział w spowodowaniu pożaru, w którym zginęło 311 osób, zastosowano "nadzór policyjny"; agencje nie piszą jednak o aresztowaniach. Według Reutersa wobec żadnego z podejrzanych nie wysunięto konkretnych oskarżeń. Wczoraj wieczorem na temat tragedii wypowiedział się sam premier Chin Zhu Rongji, zapowiadając przykładne ukaranie winnych pożaru. Według ostatnich oficjalnych danych, liczba ofiar poniedziałkowego pożaru w Luoyangu w centralnych Chinach wynosi co najmniej 311 osób. Według niepotwierdzonych danych, nie jest także wykluczone, że do wybuchu pożaru doszło z powodu krótkiego spięcia w instalacji elektrycznej w sklepie meblowym, znajdującym się na drugim piętrze budynku. Jak podała agencja Xinhua, dyskoteka, która znajdowała się na czwartym piętrze, będąca prywatną własnością, działała nielegalnie. Większość ofiar prawdopodobnie udusiła się. Uratowali się natomiast przede wszystkim ci uczestnicy zabawy, którzy zdecydowali się skakać z okien na rozłożone przez strażaków materace.