Rzecznik chińskiego MSZ Hong Lei nie oskarżył bezpośrednio Londynu o pogwałcenie tej rezolucji, ale nie pozostawił wątpliwości co do tego, że Pekin ocenia negatywnie decyzję brytyjskiego premiera Davida Camerona wysłania kilkunastu oficerów, którzy mieliby pomóc rebeliantom w zwiększeniu ich potencjału bojowego. "Chiny uważają, że Rada Bezpieczeństwa ONZ ponosi główną odpowiedzialność za utrzymywanie światowego pokoju i bezpieczeństwa. Zainteresowane strony powinny ściśle przestrzegać mandatu Rady" - głosi oświadczenie rzecznika. Chiny przyłączyły się w ten sposób do Rosji w sprzeciwie wobec decyzji Camerona. Oba kraje są stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa i mogły użyć prawa weta aby zablokować rezolucję zezwalającą na ataki lotnicze na siły Muammara Kadafiego. Moskwa i Pekin wstrzymały się jednak wówczas od głosu, chociaż nie ukrywały swoich zastrzeżeń. Od tego czasu coraz głośniej krytykują militarną akcję Zachodu w Libii. Zdaniem brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Williama Hague'a, wysłanie doradców wojskowych do Libii będzie zgodne z rezolucją Rady Bezpieczeństwa bowiem będzie służyć ochronie ludności cywilnej, co było głównym celem uchwalenia rezolucji.