Wyrazy potępienia ze strony UE dla tej egzekucji są przejawem "niegrzecznego wtrącania się w chińskie sądownictwo" - uważa rzecznik chińskiego MSZ. 59-letni Wo Weihan, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Tajwanu i skazany na śmierć w 2007 r., stracony został w piątek rano. Jego proces sądowy został uznany przez rodzinę oraz przedstawicieli organizacji pozarządowych za tendencyjny. Bruksela "z całą stanowczością" potępiła wykonanie wyroku na oskarżonym i powtórzyła, że jest "zdecydowanie przeciwna" karze śmierci jako takiej. Minister spraw zagranicznych Austrii Ursula Plassnik oceniła zaś, że wykonanie wyroku śmierci przez władze ChRL to "zamierzony afront" Pekinu wobec Unii Europejskiej, która broniła oskarżonego. Także Waszyngton zdecydowanie potępił egzekucję twierdząc, że zarówno aresztowanie Wo Weihena w 2005 r., jak i proces nie spełniały międzynarodowych norm. Proces 59-letniego biochemika był uczciwy, a jego prawa były poszanowane - zapewnił Qin Gang. Stosunki na linii Pekin-Bruksela wyraźnie się ostatnio ochłodziły. W ubiegłym tygodniu, z powodu planowanych spotkań dalajlamy z przywódcami europejskimi i jego wizyt w instytucjach europejskich, władze ChRL postanowiły odłożyć przewidziany na 1 grudnia szczyt UE-Chiny. W niedzielę przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso wyraził ubolewanie z powodu decyzji Pekinu o odwołaniu szczytu. Jak powiedział w wywiadzie dla francuskiej telewizji LCI TV, chińskie władze są przewrażliwione na punkcie dalajlamy, lecz to właśnie wspólne spotkanie UE i Chin stanowiłoby odpowiednie forum, aby ten problem poruszyć. Barroso zapewnił, że nie chciałby, aby takie incydenty na trwałe zatruły relacje między Pekinem a Brukselą, lecz podkreślił jednocześnie, że spotkanie europejskich polityków z duchowym i politycznym przywódcą Tybetańczyków jest czymś całkowicie naturalnym.