Mieszkańcy Wuhanu w prowincji Hubei protestowali w sobotę nad ciałem "zmarłego" sprzedawcy ulicznego. Handlarz został rzekomo pobity na śmierć przez słynące z brutalności i samowoli służby parapolicyjne - chengguan. Nagle "nieboszczyk" zrzucił prześcieradło, pod którym leżał, wstał i poszedł po butelkę wody. - Jest za gorąco, już dłużej nie dam rady - powiedział.Jak informują w poniedziałek chińskie media, w demonstracji z udziałem rzekomej ofiary chengguan uczestniczyło kilkanaście osób, domagających się dziesiątek tysięcy juanów jako zadośćuczynienia. Incydent przyciągnął uwagę około 300 gapiów i 80 policjantów. Przed protestem doszło do starć funkcjonariuszy chengguan z handlarzami, którym zarzucono, że ich stoiska blokują ruch przy stacji metra - poinformowała agencja Xinhua. Społeczeństwo chińskie ostatnio coraz częściej buntuje się przeciwko służbom chengguan, których zadaniem jest zwalczanie wykroczeń i drobnej przestępczości w miastach. Funkcjonariusze nie mają prawa do stosowania przemocy, ale są często oskarżani o pobicia, czasem nawet ze skutkiem śmiertelnym. Ostatnio chińską opinią publiczną wstrząsnęły dwa wydarzenia związane z funkcjonariuszami chengguan - pobicie na śmierć sprzedawcy arbuzów w mieście Linwu (prowincja Hunan) oraz zdetonowanie przez niepełnosprawnego mężczyznę ładunku wybuchowego na lotnisku w Pekinie. Jak się okazało, mężczyzna, który poruszał się na wózku inwalidzkim, został w 2005 roku pobity przez strażników w mieście Dongguan (prowincja Guangdong), kiedy pracował na czarno jako kierowca taksówki motocyklowej. W wyniku pobicia stracił czucie w nogach.