Rzecznik chińskiego MSZ zaznaczył, że w przeszłości tę prestiżową nagrodę przyznawano "niezgodnie z jej duchem: ideą promowania pokoju i postępu". Przed 19 laty Pokojowa Nagroda Nobla została przyznana duchowemu przywódcy Tybetańczyków dalajlamie, co wywołało chińskie protesty. W tym roku najczęściej wymienianym faworytem do tej nagrody jest 34-letni chiński dysydent Hu Jia (czyt. Hu Dzia), zajmujący się problemami demokracji, środowiska i AIDS. Rzecznik MSZ Qin Gang (czyt. Ć'hin Kang) określił faworyta do Nobla mianem "kryminalisty, nie zasługującego na to wyróżnienie". Dodał, że jest wielu Chińczyków, godnych takiej nagrody. - Jeśli tak zwana "nagroda" zostanie przyznana tego rodzaju osobie, oznaczać to będzie brutalne mieszanie się w sprawy wewnętrzne Chin oraz niezależność sądownictwa i niezawisłość kraju - ostrzegł rzecznik. Jak odnotowuje internetowy portal brytyjskiej sieci BBC, chińska ocena stanowi wyraźne ostrzeżenie przed uhonorowaniem noblowską nagrodą chińskiego dysydenta. 34-letni buddysta Hu Jia, powszechnie uważany za głównego kandydata do Pokojowej Nagrody Nobla, został aresztowany w swym domu w Pekinie w grudniu zeszłego roku. Został oskarżony o to, że "szerzył złośliwe pogłoski i dopuścił się oszczerstwa, usiłując podważyć państwową władzę polityczną i socjalistyczny system". W kwietniu br. Hu uznano za winnego "podżegania do obalenia władzy państwowej", ale dzięki temu - jak podano - że przyznał się do przestępstwa, dostał mniejszy wymiar kary: skazano go na 3,5 lat więzienia. Skazanie Hu Jia, który wypowiadał się w sprawie Tybetu i w innych drażliwych dla Chin kwestiach, jak AIDS na terenach wiejskich, demokracja oraz wolność religijna, stało się sztandarową sprawą dla obrońców praw człowieka w Chinach przed letnimi igrzyskami olimpijskimi w Pekinie. Na obejmującej 197 nazwisk liście noblowskiej znajduje się też inny Chińczyk - pisarz i prawnik-samouk, wielokrotnie występujący w obronie praw człowieka w Chinach Gao Zhisheng (Kao Dży-szeng). Zdaniem cytowanego przez BBC politologa Andre Vornica chińska reakcja, stanowiąca faktyczne ostrzeżenie, że w przypadku uhonorowania przez Komitet Noblowski dysydenta, Pekin ochłodzi stosunki z Zachodem, może odnieść odwrotny skutek. Komitet, przyznający nagrodę, nie lubi być poddawany jakimkolwiek presjom, stąd też pekińskie ostrzeżenie w praktyce zwiększy jedynie szanse chińskich dysydentów - twierdzi Vornic. Tegorocznego laureata Pokojowej Nagrody Nobla poznamy w piątek. W 2007 roku nagrodę otrzymał były wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Al Gore, orędownik walki z globalnym ociepleniem, i Międzyrządowy Panel do spraw Zmian Klimatu (IPCC).