Przemawiając na prestiżowym Uniwersytecie Pekińskim Michelle Obama podkreśliła, że każdemu przysługiwać powinno uniwersalne prawo "swobody wypowiedzi i religii, a także nieskrępowanego dostępu do informacji". Większość z ok. 200-osobowego audytorium stanowili studenci pochodzenia amerykańskiego. - Do mojego męża i do mnie dociera cała masa krytyki i zastrzeżeń płynących z naszych mediów i od współobywateli i to nie zawsze jest łatwe. Ale nie zamieniłabym tego na nic na świecie - zapewniła. Dodała, że wolny przepływ informacji jest niezbędny, "ponieważ w ten sposób odkrywamy prawdę, dowiadujemy się, co rzeczywiście się dzieje w naszych wspólnotach, państwach czy na świecie". Kraje stają się silniejsze, "gdy głosy i opinie wszystkich obywateli mogą być usłyszane" - oceniła prezydentowa. Media odnotowują jednak, że Obama nie zaapelowała do chińskich władz o zapewnienie obywatelom większych swobód. Władze Chin blokują wiele zagranicznych serwisów informacyjnych, a także serwisy społecznościowe jak Facebook, Twitter czy YouTube. Obama wraz z matką i córkami, Sashą i Malią, przebywa z siedmiodniową wizytą w Chinach, której celem - jak zapowiadał Biały Dom - jest promocja kontaktów międzyludzkich i edukacji. W piątek Pierwsza Dama wraz z rodziną zostały podjęte przez parę prezydencką Chin. Michelle Obama rozegrała też kilka partii ping-ponga z młodymi Chińczykami, uczyła się sztuki kaligrafii i odwiedziła Zakazane Miasto. To trzecia zagraniczna podróż Pierwszej Damy bez męża; w kraju wyprawa stała się przedmiotem krytyki ze względu na wysokie koszty i sytuację praw człowieka w Chinach.