Przywódca Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping przyleciał do Rijadu w środę i przebywał tam z wizytą do piątku. Jak podkreśla CNN, Chiny to największy konsument ropy naftowej na świecie, dlatego swoją wizytą polityk chciał pokazać Saudyjczykom, jak Chiny mogą pomóc w rozwoju tej części świata, zwłaszcza w kwestiach energetyki i bezpieczeństwa. Wizyta Xi Jinpinga w Arabii Saudyjskiej. "Kolejny afront Pekinu wobec Waszyngtonu" "Podróż była powszechnie postrzegana jako kolejny afront Pekinu wobec Waszyngtonu" - stwierdza CNN. Amerykańskie media zaznaczają, że Arabia Saudyjska była dotychczas jednym z kluczowych i strategicznych partnerów USA w regionie, dlatego poszukiwanie nowych przyjaciół wśród Chińczyków odbierane jest przez Stany Zjednoczone z dezaprobatą. Jak zauważa CNN, chińska delegacja wraz z saudyjskimi gospodarzami podpisały wspólną deklarację polityczną, w której podkreślono jednakowe stanowisko w wielu kwestiach spornych na całym świecie. "Od badań kosmicznych, cyfrowej gospodarki i infrastruktury po irański program nuklearny, wojnę w Jemenie i wojnę Rosji z Ukrainą - Rijad i Pekin chciały pokazać, że zgadzają się co do większości kluczowych polityk" - pisze w swojej analizie portal amerykańskiej telewizji. W deklaracji zobowiązano się do zacieśniania bilateralnej współpracy, a także zainicjowano kooperację w zakresie pokojowego wykorzystania energii jądrowej; rozwoju nowoczesnych technologii, oraz innowacji w sektorze energetycznym. Rijad i Pekin zacieśniają współpracę naftową Ponadto podczas wizyty Xi w Rijadzie odbył się szczyt krajów Rady Współpracy Zatoki Perskiej (GCC), której bezpieczeństwo i obronność - zwłaszcza w perspektywie potencjalnej konfrontacji z Iranem - od dekad tradycyjnie oparte jest na gwarancjach USA, które w zamian otrzymują od arabskich naftowych królestw pokaźne dostawy ropy naftowej. "Rijad jednak zadeklarował ostatnio wolę odejścia od tego układu przekonując, że dywersyfikacja jest niezbędna dla saudyjskiej wizji rozwoju" - dodaje CNN. Z uwagi na fakt, że Arabia Saudyjska jest największym producentem ropy na świecie, zaś Chiny jej największym konsumentem, Xi zadeklarował państwom GCC, że ChRL "nadal będzie importować ropę naftową konsekwentnie w dużych ilościach od państw członkowskich Rady, a także zwiększać import gazu ziemnego z regionu do Chin" - donosi CNN. Z kolei jak donosi państwowa agencja prasowa z Rijadu, saudyjski narodowy koncern naftowy Saudi Aramco - który niedawno nabył rafinerię Lotosu w Gdańsku - i chiński Shandong Energy Group poinformowały, że "badają współpracę w zakresie zintegrowanych możliwości rafineryjnych i petrochemicznych w Chinach", co wiąże się z niedawną, największą w historii naftową inwestycją Saudyjczyków w Chinach o wartości 10 mld dolarów. Oprócz tego Chiny wyraziły również zainteresowane współpracą z Arabią Saudyjską w zakresie bezpieczeństwa i obrony - dziedziny zarezerwowanej niegdyś wyłącznie dla amerykańskiego sojusznika Królestwa - przekazały amerykańskie media. Ma to związek z rosnącym zagrożeniem ze strony Iranu. "Zasada nieingerowania w sprawy wewnętrzne jest dla obu stron wygodna" CNN podkreśla, że z saudyjskiego punktu widzenia Chiny rysują się jako bardziej komfortowy niż USA partner zagraniczny, ponieważ od dziesięcioleci najważniejszą zasadą polityki zagranicznej Pekinu jest zasada "nieingerowania w wewnętrzne sprawy". To z perspektywy Rijadu jest znacznie bardziej komfortowe podejście, umożliwiające Królestwu balans między Wschodem a Zachodem - zaznacza CNN, przypominając spory Rijadu i Waszyngtonu m.in. o zabójstwo felietonisty "The Washington Post" Jamal'a Khashoggi'ego, stanowisko Arabii Saudyjskiej wobec wojny w Jemenie, czy kwestie przestrzegania praw człowieka. CNN przypomina, że z podobnymi problemami mierzą się także Chińczycy, oskarżani przez swoich zachodnich partnerów o agresywną postawę wobec Tajwanu, łamanie praw człowieka, czy brak poszanowania dla praw mniejszości Ujgurów. Jak podkreśla saudyjski analityk spraw międzynarodowy Ali Shihabi cytowany przez CNN, "uzgodnienie zasady nieingerencji w relacjach saudyjsko-chińskich oznacza, że w razie potrzeby sprawy wewnętrzne między oboma państwami będą mogły być omawiane prywatnie, a nie publicznie, jak to mają w zwyczaju zachodni politycy, którzy robią to dla wewnętrznych celów politycznych". "Rezygnacja z petrodolara jest nieunikniona" Amerykańskie media podkreślają, że podczas wizyty Xi wezwał także swoich odpowiedników z GCC do "pełnego wykorzystania Szanghajskiej Giełdy Benzyny i Gazu jako platformy do prowadzenia sprzedaży ropy i gazu za chińską walutę". Przejście z dolara na juana jako głównego środka płatniczego w handlu ropą naftową oznaczałoby wzmocnienie juana na arenie międzynarodowej oraz znacznie osłabiłoby pozycje dolara, potencjalnie wpływając negatywnie na amerykańską gospodarkę. W trakcie wizyty nie podjęto jednak w tej sprawie jednoznacznych decyzji, ani nie wydano żadnych wiążących komunikatów. Obie strony także nie potwierdziły, jakoby w temacie rezygnacji z tzw. petrodolara miałyby być toczone jakieś rozmowy. "Rezygnacja z petrodolara jest nieunikniona, ponieważ Chiny jako największy klient Królestwa mają znaczne instrumenty finansowe" - powiedział Shihabi, cytowany przez CNN. "Nie spodziewam się jednak, że stanie się to w niedalekiej przyszłości" - dodał. "Wiele krajów postrzega Chiny inaczej niż USA" "Na całą wizytę Xi Jinpinga w Rijadzie Stany Zjednoczone oficjalnie zareagowały spokojnie, jednak za zamkniętymi drzwiami Białego Domu panują większe obawy" - przekonuje CNN. Amerykańskie media zauważają, że na samym początku pobytu chińskiego przywódcy w Arabii Saudyjskiej koordynator ds. komunikacji strategicznej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby stwierdził, że dla Waszyngtonu "nie jest niespodzianką", że Xi podróżuje po świecie w tym na Bliski Wschód oraz że Stany Zjednoczone "mają na uwadze wolę Chin, które starają się uzyskać na całym świecie większe wpływy". W rozmowie z CNN adiunkt z Uniwersytetu w Szardży w Zjednoczonych Emiratach Arabskich stwierdził jednak, że "ta wizyta może rozszerzyć wpływy Chin nieznacznie, ale sygnalizuje stały i systematyczny spadek wpływów amerykańskich w regionie Zatoki Perskiej". Z okazji zakończenia wizyty Xi zorganizowano konferencję prasową, podczas której saudyjski szef resortu dyplomacji książę Faisal bin Farhan Al-Saud stwierdził, że Królestwo jest "nastawione na współpracę ze wszystkimi stronami", ponieważ "konkurencja to dobra rzecz", a Arabia Saudyjska "jest na rynku konkurencyjna". Minister spraw zagranicznych podkreślił, że Rijadowi zależy zarówno na kooperacji z tradycyjnymi partnerami, takimi jak Waszyngton, lecz także ze wschodzącymi gospodarkami, takimi jak Pekin. "Wydaje się, że istnieje duża rozbieżność między tym, jak wiele krajów postrzega Chiny, a tym, jak postrzegają je Stany Zjednoczone" - stwierdził w rozmowie z CNN Jonathan Fulton z amerykańskiego think tanku Atlantic Council. "Zdaje się, że Waszyngton - na swoje szczęście - zaczyna zdawać sobie z tego sprawę" - zakończył.