Czwarty podejrzany w tej sprawie jest poszukiwany. W sierpniu w północno-wschodniej prowincji Chin czterej napastnicy, którzy twierdzili, że są z prokuratury, wdarli się do domu Zhanga Wei, urzędnika zajmującego się rolnictwem. Mężczyznę i jego żonę wyprowadzono z domu w kapturach zasłaniających im oczy - relacjonują media. Małżeństwo zaprowadzono do pomieszczenia wyglądającego jak pokój przesłuchań; na ścianie znajdowały się państwowe oznaczenia. Zhang powiedział, że w czasie sfingowanego przesłuchania kilkakrotnie zarzucano mu łamanie prawa, czemu zaprzeczał. Po kilku godzinach "przesłuchania" zaproponował, że zapłaci porywaczom 200 tys. juanów (ok. 31 tys. dolarów). Ostatecznie obie strony przystały na kwotę 400 tys. juanów i porywacze pozwolili małżonkom pójść po pieniądze. Wówczas Zhang zawiadomił policję. Jak się okazało, przestępcy przygotowywali fałszywe centrum przesłuchań przez trzy miesiące i wydali na nie 200 tys. juanów. Od wypowiedzenia przez prezydenta Xi Jinpinga wojny z korupcją trzy lata temu w Chinach odnotowano wiele przypadków, gdy przestępcy podszywali się pod urzędników, próbując wymusić od swych ofiar pieniądze zdobyte rzekomo na drodze łapownictwa.