Liu, któremu groziła kara do 15 lat pozbawienia wolności, ma 10 dni na odwołanie się od wyroku. Jego żona Liu Xia zapowiedziała, że opozycjonista skorzysta z tej możliwości. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni orzeczoną dzisiaj karą 11 lat więzienia - oświadczył Gregory May, pierwszy sekretarz ambasady USA w Chinach. Podobnie jak inni zachodni dyplomaci nie został on wpuszczony na środową rozprawę, na której zapadł werdykt, ani na jego ogłoszenie w piątek. Waszyngton oraz niektóre rządy UE, a także liczne zachodnie organizacje pozarządowe bezskutecznie apelowały do Pekinu o uwolnienie Liu. Były profesor uniwersytecki, który w poniedziałek skończy 54 lata, został zatrzymany rok temu pod zarzutem "agitacji mającej na celu prowadzenie działalności wywrotowej i obalenie ustroju socjalistycznego". Bezpośrednim powodem było opublikowanie w internecie tzw. "Karty 08", czyli apelu grupy intelektualistów o zniesienie systemu jednopartyjnego w Chinach. Liu był współautorem tej petycji. Według broniącej praw człowieka fundacji Dui Hua z San Francisco, 11 lat pozbawienia wolności to najsurowszy wyrok, jaki chińskie władze wydały dotychczas na podstawie zarzutu o "podżeganie do działalności wywrotowej". W chińskim kodeksie karnym przestępstwo takie figuruje od 1997 r. Jednym z postulatów "Karty 08" było właśnie zniesienie tego zapisu. "Powinniśmy skończyć z praktyką traktowania słów jako przestępstw" - napisali jej autorzy. Liu jest jednym z czołowych dysydentów chińskich od roku 1989, kiedy odegrał wybitną rolę w demonstracjach zwolenników demokratyzacji na placu Tiananmen w Pekinie, krwawo stłumionych przez władze. Wówczas po raz pierwszy został skazany na 20 miesięcy pozbawienia wolności. W latach 90. spędził kolejne trzy lata w obozie pracy, a następnie osiem miesięcy w areszcie domowym.