- Świadectwa tych uprowadzonych autorów skarg są niepokojące - powiedział jeden z autorów raportu HRW na ten temat Phelim Kine. - Zatrzymani to ludzie, którzy już są zepchnięci na margines i pozbawieni ochrony, bo mają ograniczone środki finansowe i słabe wykształcenie. Latami czekają na sprawiedliwość w systemie, który już nie funkcjonuje. Wszyscy są prześladowani za to, że domagają się stosowania prawa - twierdzi Kine. Dokument liczący 53 strony został opracowany na podstawie 38 wywiadów z autorami skarg, którzy zostali wtrąceni do "hei jianyu", czyli dosłownie czarnych więzień - nielegalnych ośrodków pozbawienia wolności, w których pracownicy dopuszczają się przemocy na więźniach. Dwie trzecie rozmówców było nękanych fizycznie. W nielegalnych więzieniach wywiera się na zatrzymanych presję, by wycofali skargi - grożąc, pozbawiając jedzenia i snu, a czasem gwałcąc. Urzędnicy lokalni i policjanci płacą równowartość 22-44 dol. za porwanie i uwięzienie autorów skarg - pisze HRW. Rząd chiński niezmiennie zaprzecza istnieniu nielegalnych więzień. - Nie wiem, dlaczego HRW opublikowała ten raport, ale mogę zapewnić, że tak zwane czarne więzienia w Chinach nie istnieją - oświadczył rzecznik władz centralnych Qin Gang. Chińskie Państwowe Biuro Petycji poinformowało, że od 2003 do 2007 r. otrzymywało około 10 mln skarg rocznie. To więcej niż w latach poprzednich. Ich autorzy czekają na odpowiedź niekiedy całe lata, a nawet kilkadziesiąt lat, żyjąc jako żebracy w pekińskich dzielnicach kontrolowanych przez policję, takich jak Fengtai.