"Dobra komunikacja między prezydentami USA i Chin, Donaldem Trumpem i Xi Jinpingiem, jest korzystna dla świata" - dodał Geng. Rzecznik odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, jakie kroki podjąłby Pekin, gdyby Pjongjang przeprowadził kolejny test nuklearny. Geng powiedział też, że Chiny są zdecydowanie przeciwne jakimkolwiek oficjalnym kontaktom między Tajwanem a krajami, które utrzymują stosunki dyplomatyczne z ChRL. Wczoraj Trump powiedział agencji Reutera, że odrzucił sugestię prezydent Tajwanu Caj Ing-wen dotyczącą odbycia kolejnej rozmowy telefonicznej, aby nie "tworzyć problemów w relacjach z Xi" w okresie, kiedy Chiny skłonne są podjąć wysiłki na rzecz zdyscyplinowania Korei Północnej. Trump jeszcze jako prezydent elekt w grudniu 2016 roku zerwał z obowiązującą od kilku dekad tradycją i przeprowadził rozmowę telefoniczną z prezydent Tajwanu. Pekin uznał to za afront i zaprotestował. Amerykański sekretarz stanu Rex Tillerson powiedział wczoraj, że Chiny powiadomiły USA, iż zażądały od Korei Płn. wstrzymania dalszych prób z bronią nuklearną, grożąc w przeciwnym razie sankcjami. Dodał, że Pekin zapewnił Waszyngton, iż poinformował Pjongjang, że w przypadku dokonania przez niego dalszych prób z bronią nuklearną "Chiny zastosują własne sankcje". Wcześniej dowódca sił USA na Pacyfiku, admirał Harry Harris powiedział, że kryzys wokół Korei Północnej "jest w najgorszym stadium, jaki kiedykolwiek widział". Administracja prezydenta Trumpa deklarowała, że wobec Korei Północnej "wszystkie opcje są na stole", łącznie z atakiem militarnym. Jednak oficjalne źródła w Waszyngtonie oceniają, że uprzedzający atak jest obecnie mało prawdopodobny. Realizowana strategia opiera się na wywieraniu nacisków na reżim północnokoreański przy współdziałaniu z Chinami, najważniejszym partnerem handlowym Korei Płn.