Chiny pragną "zwiększyć wzajemne zaufanie, skoncentrować się na współpracy, a także poradzić sobie ze sporami oraz promować zdrowy rozwój chińsko-amerykańskich stosunków w celu przyniesienia jeszcze większych korzyści obu narodom" - powiedział minister podczas przyjęcia z okazji nadchodzącego nowego roku księżycowego. Wang dodał, że przyszły kierunek chińsko-amerykańskich relacji "przykuł uwagę" światowej opinii publicznej. Komunikat z oświadczeniem ministra opublikowało we wtorek wieczorem chińskie MSZ - pisze w środę Reuters. Ponadto państwowa agencja prasowa Xinhua cytuje chińskiego ambasadora w Waszyngtonie Cuia Tiankaia, który powiedział, że w sytuacji gdy administracja nowego prezydenta USA Donalda Trumpa musi jeszcze sformułować politykę względem Chin, ogólny trend chińsko-amerykańskich relacji nie może zostać odwrócony. Dodał, że w przypadku wojny handlowej ucierpią oba państwa. "Obecnie światowa gospodarka potrzebuje silnego napędu, żeby doprowadzić do większego rozwoju i szybszego wzrostu" - zaznaczył Cui. Według niego ani Chiny ani USA nie mogą uciec przed tą odpowiedzialnością i dlatego nie powinny dążyć do wojny handlowej. Odnosząc się do decyzji Trumpa w sprawie wycofania się USA z Transpacyficznej Umowy o Wolnym Handlu (TPP) chiński dyplomata powiedział, że jego kraj nie może przejąć roli Stanów Zjednoczonych jako globalnego lidera, który ustala zasady handlu. "Myślę, że jest to mylące, ponieważ zasady handlu międzynarodowego nie mogą być ustalane przez same Stany Zjednoczone czy Chiny, a raczej powinny zostać sformułowane i wdrożone przez wszystkie kraje na świecie" - powiedział Cui. Umowa TPP, postrzegana jako przeciwwaga wobec rosnącego wpływu Chin, została podpisana w 2015 roku przez 12 krajów Azji i Pacyfiku, reprezentujących 40 proc. światowej gospodarki. Poprzednia administracja USA traktowała TPP jako ważny ekonomiczny element zacieśniania więzi z sojuszniczymi krajami Azji. Donald Trump wielokrotnie atakował Chiny za ich politykę. ChRL to najważniejszy handlowy partner USA, któremu jeszcze w czasie swej kampanii wyborczej Trump zarzucał manipulowanie kursem juana i nieuczciwą konkurencję. W ramach programu "America First" (Ameryka przede wszystkim) Trump zapowiedział m.in., że za swej prezydentury ściągnie z powrotem do USA miejsca pracy utracone z powodu przeniesienia amerykańskiego przemysłu do Chin. Zagroził też, że obłoży towary importowane z ChRL cłami sięgającymi 35 proc. W grudniu Trump sprowokował napięcie w relacjach Waszyngtonu z Pekinem, rozmawiając przez telefon z prezydent Tajwanu Caj Ing-wen. Chiny, które traktują Tajwan jako swoją zbuntowaną prowincję, sprzeciwiają się wszelkim próbom utrzymywania oficjalnych stosunków z Tajpej przez jakąkolwiek stolicę w ramach polityki "jednych Chin". Na rozmowę Trumpa z Caj Pekin zareagował oficjalną skargą.