Chińska agencja Xinhua podała w sobotę szczegóły dotyczące prawa o bezpieczeństwie narodowym, które Pekin zamierza narzucić Hongkongowi. Według komentatorów spowoduje ono najgłębszą zmianę w życiu społeczeństwa regionu od jego przyłączenia do ChRL w 1997 roku. W sobotę, 20 czerwca, zakończyło się trzydniowe posiedzenie organu kierowniczego chińskiego parlamentu, na którym projekt prawa był omawiany. Zdaniem ekspertów władze planują wprowadzić go w życie przed wrześniowymi wyborami do lokalnego parlamentu Hongkongu. Według Xinhua projekt przewiduje utworzenie w regionie komisji bezpieczeństwa, która będzie się zajmowała zbieraniem informacji wywiadowczych oraz sprawami przestępstw przeciwko bezpieczeństwu państwowemu. Komisja ma podlegać szefowej administracji Hongkongu i być nadzorowana przez Pekin. Nowe prawo będzie nadrzędne Szefowa hongkońskich władz Carrie Lam będzie też mogła wybierać sędziów orzekających w sprawach bezpieczeństwa państwowego - wynika z depeszy Xinhua. Zdaniem agencji Reutera może to wywołać zaniepokojenie wśród inwestorów, dyplomatów i biznesmenów w regionie. W niektórych sprawach dotyczących bezpieczeństwa państwowego decyzje będą zapadać w Pekinie. W przypadku konfliktu praw obowiązujących w Hongkongu z przepisami nowego prawa o bezpieczeństwie, to ono będzie miało moc nadrzędną, a jego interpretacji dokonywać będzie Stały Komitet Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych (OZPL) - podała Xinhua. Chińskie władze twierdzą, że nowe prawo służy zwalczaniu działalności separatystycznej, wywrotowej i terrorystycznej oraz zmów z zagranicznymi siłami. Zdaniem krytyków położy ono kres wolności i szerokim swobodom obywatelskim, które uznawane są za kluczowe dla pozycji Hongkongu jako międzynarodowego centrum finansowego. "Gilotyna nad głowami" Weteran hongkońskiego ruchu demokratycznego Lee Cheuk-yan oceniał, że nowe prawo "jest jak gilotyna nad naszymi głowami", a kiedy spadnie, "nasza wolność będzie zniszczona". Wyraził też obawy, że umożliwi ono działalność w Hongkongu tajnej policji politycznej, którą porównał do Stasi w NRD. Plan narzucenia tego prawa Hongkongowi z pominięciem jego lokalnej legislatywy uznawany jest za znaczne ograniczenie autonomii regionu, przewidzianej zasadą "jednego kraju, dwóch systemów". Projekt wywołał protesty w Hongkongu oraz silne zaniepokojenie w USA i Europie. Zamiary Pekinu krytykowały m.in. USA, W. Brytania, Kanada, Australia i grupa G7. Z Kantonu Andrzej Borowiak