- 14 marca w przestrzeni miejskiej Lhasy wybuchł gwałtowny incydent o charakterze kryminalnym, w tym walki, rozboje, grabieże i podpalenia. Zorganizowała to klika Dalaj, która z premedytacją doprowadziła do tego poprzez skrupulatnie przemyślany plan i zmowę z siłami separatystów w kraju i zagranicą - oświadczył gubernator Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) Qiangba Puncog. Odniósł się przy tym do tybetańskiego rządu na uchodźstwie i duchowego przywódcy Tybetańczyków Dalajlamy XIV. - Rozprawiliśmy się z incydentem zgodnie z prawem - mówił na konferencji prasowej w Pekinie. - Chiny to państwo prawa. Żaden kraj nie pozwoliłby na taką przemoc - podkreślił. - Z tymi, którzy są nadal aktywni i popełnili poważne przestępstwa, z nimi rozprawimy się ostro. Jeśli natomiast mogą oni zapewnić nam dalsze informacje na temat uczestników (zamieszek), będą mogli liczyć na łagodniejsze traktowanie - dodał Puncog. Gubernator poinformował też, że tylko 13 "niewinnych cywilów" zginęło i kilkudziesięciu stróżów prawa odniosło obrażenia w czasie protestów w stolicy Tybetu. Tymczasem według tybetańskiego rządu na wygnaniu w zamieszkach w Lhasie zginęło co najmniej 80 osób. - Mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że nie użyliśmy śmiercionośnej broni, w tym nie otwieraliśmy ognia - zaznaczył Puncog. - Tym razem garstka separatystów i elementów bezprawnych zaangażowała się w działania ekstremalne w celu wzbudzenia jeszcze większego rozgłosu i zniszczenia stabilności w tym kluczowym okresie Igrzysk Olimpijskich - dodał. Na początku ubiegłego tygodnia w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom i ucieczki dalajlamy mnisi buddyjscy zorganizowali w Lhasie pokojowe marsze. W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie wystąpienie. W stolicy Tybetu w piątek 10-20 tys. ludzi. Protesty przerodziły się w zamieszki. W niedzielę Lhasę patrolowało chińskie wojsko i uzbrojone oddziały milicji. Jak podała hongkońska telewizja kablowa, około 200 pojazdów wiozących po 40-60 uzbrojonych żołnierzy wjechało do opustoszałego miasta.