Dziennik "Tibet Daily" pisze, że aresztowani podejrzani są o "zagrożenie bezpieczeństwa narodowego, a także akty pobicia, niszczenia, plądrowania, podpaleń i innych poważnych przestępstw". - Fakty dokonania przestępstw są jasne, a dowody - solidne, i sprawcy będą surowo ukarani - powiedział zastępca prokuratora, którego cytuje strona internetowa administracji Tybetu. Agencja Reutera pisze, że niektóre pro-tybetańskie organizacje na świecie twierdzą, że w istocie aresztowanych po zajściach w Lhasie mogą być już setki, a dalsze zatrzymania są bardzo prawdopodobne. W zeszłym tygodniu w Lhasie w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom i ucieczki dalajlamy mnisi buddyjscy zorganizowali pokojowe marsze. W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie zamieszki. Tybetańskie władze na wygnaniu twierdzą, że w starciach zginęło co najmniej 99 osób. Strona chińska mówi o kilkunastu zabitych.