Pekin i Tokio dzieli największy impas dyplomatyczny od wielu lat. Źródłem konfliktu jest sprawa kolizji chińskiego statku z dwoma japońskimi łodziami patrolowymi, do której doszło 7 września w rejonie niezamieszkanych wysepek, zwanych w języku japońskim Senkaku, a chińskim Diaoyu, położonych mniej więcej w połowie drogi między Tajwanem a Okinawą. Incydent nasilił w Chinach antyjapońskie nastroje, które rząd, obawiający się jak zwykle niepokojów społecznych stara się kontrolować. Od kilku dni starano się zniechęcić Chińczyków do urządzania demonstracji ku pamięci wydarzeń, od których w 1931 rozpoczęła się japońska okupacja Mandżurii. Jednak wydarzenia na Morzu Wschodniochińskim skłoniły wielu Chińczyków do protestów. Japońskie źródła twierdzą jednak, że chiński statek zignorował ostrzeżenia łodzi patrolowych i nakaz opuszczenia wód kontrolowanych przez Japonię, a następnie odmówił zatrzymania się i wpuszczenia na pokład inspekcji. Japończycy odesłali już do kraju zatrzymaną wcześniej załogę chińskiego statku, a kapitana, 41-letniego Zhan Qixionga, chcą postawić przed sądem. Przetrzymywanie kapitana stało się powodem zawieszenia przez Chiny zaplanowanej na połowę września kolejnej rundy negocjacji z Japonią w sprawie uregulowania sporu o eksploatację podmorskich złóż gazu ziemnego na Morzu Wschodniochińskim. Nie widać też końca sporu dyplomatycznego między Pekinem a Tokio. W sobotę manifestanci skandowali "Zmieść z powierzchni ziemi japońskie diabły", a chiński MSZ nawoływał do zachowania spokoju. Kilkudziesięciu demonstrantów stawiło się przed ambasadą Japonii z transparentami "Wynoście się z wysp Diaoyu!", ale w ciągu godziny zostali oni usunięci przez policję. Tłumy liczące po kilkaset osób zebrały się w wielu miastach. W Shenzhen na placu publicznym wielu ludzi wzywało do bojkotu japońskich towarów. Rocznica Incydentu z Mukden była głównym tematem telewizyjnych wiadomości. Pomijano jednak informacje o kolizji statków i dyplomatycznych napięciach z Tokio. Do incydentu mukdeńskiego doszło 18 września1931. Nie był to jeszcze faktyczny początek wojny japońsko-chińskiej, która wybuchła dopiero w 1937 roku, ale doprowadził on do zajęcia Mandżurii przez armię japońską, a z czasem do wybuchu wojny i okupacji Chin przez wojska japońskie. Rząd Japonii nie skomentował publicznie antyjapońskich demonstracji, nie nawiązał też do rocznicy Mukden ani kolizji statków.