Li skontaktował się z agentem obcego wywiadu poprzez popularną platformę w mediach społecznościach i przekazał mu 13 ściśle tajnych dokumentów, a także 10 tajnych materiałów o mniejszej wadze - poinformował anglojęzyczny dziennik "China Daily". Według gazety mężczyzna dostarczył tajne dzienniki wojskowe i informacje na temat baz w południowej prowincji Kuangtung (Guangdong). "China Daily" nie podaje, który kraj był beneficjentem tych przecieków. Chińska armia poinformowała w kwietniu, że sprawdzi, czy państwowe tajemnice są odpowiednio chronione przed wyciekami. Decyzję w tej sprawie podjęły najwyższe władze chińskiej armii za aprobatą prezydenta kraju Xi Jinpinga. Pekin chce mieć pewność, że w obliczu pojawiających się informacji o aktywności obcych wywiadów ich sekrety są odpowiednio strzeżone. Agencja Reutera zwraca uwagę, że może to mieć związek z pojawiającymi się informacjami o inwigilacji największej chińskiej firmy telekomunikacyjnej przez amerykańskie służby wywiadowcze. Pekin od lat broni dostępu do informacji na temat sił zbrojnych. Zachodni dziennikarze nie są m.in. dopuszczani na comiesięczne konferencje ministerstwa obrony. Mimo to komunistyczne władze utrzymują, że ich działania w strefie zbrojnej są transparentne, a opinia publiczna jest informowana o budżetowych wydatkach na zbrojenia.