W Autonomicznym Regionie Sinkiang-Ujgur w północno-zachodnich Chinach, w którym ujgurski ruch niepodległościowy ma długą tradycję, władze chcą przyspieszyć wprowadzenie miejscowych przepisów antyseparatystycznych - informują media. Szef regionalnego Stałego Komitetu Kongresu Ludowego w Sinkiangu o wywołanie zamieszek obwinia "trzy siły": ekstremizm, separatyzm i terroryzm, domowego, jak i zagranicznego chowu - podała agencja Xinhua. Eligen Imibakhi powiedział też, że "palącym problemem" jest brak zrozumienia prawa przez ludność; dodał, że władza zamierza rozprowadzać wśród pasterzy i hodowców broszury o przepisach w językach mniejszości etnicznych w regionie. W ChRL obowiązują ogólnokrajowe prawa antysecesyjne, ale nie ma odpowiednich przepisów na poziomie regionów. Opracowywana jest ustawa, która "zapewni podstawy prawne do walki w Sinkiangu z siłami secesjonistycznymi oraz przemocą i terroryzmem" - powiedział Imibakhi. W Urumczi doszło do przemocy, gdy policja interweniowała podczas pokojowego protestu Ujgurów. Rzucano kamieniami w okna sklepów, podpalano samochody i atakowano napływowych Hanów z Chin; dwa dni później zaczęli oni brać odwet na Ujgurach. Według władz zginęło blisko 200 osób, a ponad 1700 zostało rannych, przy czym większość zabitych to Hanowie. Ujgurzy jednak twierdzą, że o wiele więcej ich pobratymców zginęło podczas prześladowań po zamieszkach. Prowodyrki zamieszek, ubrane na czarno i w zasłonach, miały wydawać komendy - twierdzi milicja, powołująca się na nagrania z kamer bezpieczeństwa - pisze gazeta "China Daily". Strój taki bardzo rzadko widuje się w Urumczi, a tak ubrane kobiety wielokrotnie w różnych miejscach zarejestrowały kamery. Według "People's Daily" widziano również młode kobiety w białych, brązowych i czarnych sukniach i zasłonach wraz z młodymi mężczyznami w niebieskich T-shirtach, przy czym kobiety nawoływały do przemocy i kierowały mężczyznami. Niebieski jest barwą niepodległościowej flagi ujgurskiej. Władze podały w weekend, że uczestnicy zamieszek wcześniej gromadzili broń i planowali zsynchronizowane ataki w całym mieście, ale nie wymieniono nazwisk ani nie podano konkretnych dowodów. Jak pisze "China Daily", w dniach przed zamieszkami w widoczny sposób wzrosła sprzedaż długich noży. Władze miały zawczasu informacje o proteście, ale nie spodziewały się aż takiego wybuchu przemocy. Gubernator Sinkiangu Nur Bekri powiedział, że 5 lipca policja po oddaniu strzałów ostrzegawczych zaczęła strzelać do tłumu i 12 osób zginęło. Nie podał ich przynależności etnicznej. Według wydziału bezpieczeństwa w Urumczi, uczestnicy zamieszek w większości pochodzili spoza stolicy Sinkiangu, zamieszkanej w większości przez napływowych Chińczyków. Ujgurzy, muzułmanie związani kulturowo z Azją Środkową, stanowią około 40 procent 20-milionowej ludności Sinkiang-Ujgur. Wielu z nich jest niechętnych nasilającej się chińskiej imigracji oraz kontroli partyjnej nad ich życiem społecznym i religijnym. Twierdzą, że są politycznie marginalizowani na swym ojczystym terytorium, dysponującym bogatymi złożami ropy i gazu ziemnego oraz cennymi minerałami. Z kolei Hanowie, zachęcani przez władze do osiedlania się w Sinkiangu, uważają, że Ujgurzy powinni być wdzięczni rządowi za szybki rozwój regionu, który w XIX i do połowy XX wieku określano jako Turkiestan Wschodni.