Dwa miasta w chińskiej prowincji Hubei, będącej epicentrum zachorowań na nową odmianę koronawirusa, zostały odizolowane. Zamknięta została stolica prowincji Wuhan, w której żyje 11 mln osób. "W publicznej ochronie zdrowia odizolowanie 11 mln osób jest bezprecedensowe" - komentuje Gauden Galea z przedstawicielstwa WHO w Pekinie. Wirus zaczął się rozprzestrzeniać w Wuhan w grudniu 2019 roku, a źródłem zakażeń miało być targowisko, na którym nielegalnie handlowano dzikimi zwierzętami. Naukowcy nazwali nową odmianę koronawirusa nCoV-2019. Jednym z możliwych źródeł zakażenia mają być węże, niektórzy badacze wskazują także na szczury lub bobry. Niczym w filmie katastroficznym Jak informuje Reuters, kilka godzin później położone obok Wuhan miasto Huanggang, w którym mieszka 7 mln osób, również zostało odizolowane. Wuhan i Huanggang ograniczają mobilność swoich mieszkańców. Wstrzymana została większość transportu publicznego, a mieszkańców wezwano do pozostania na miejscu. Uziemione zostały także samoloty. Wuhan odciął drogi wyjazdowe. W Huanggang właściciele kin, czy kafejek internetowych, otrzymali nakaz ich zamknięcia. Odcięci od świata mieszkańcy gromadząc zapasy, opróżnili sklepy i stacje paliw w mieście. W położonym kilkadziesiąt kilometrów od Wuhan Ezhou zamknięte zostały stacje kolejowe. W Pekinie odwołano duże zgromadzenia publiczne, w tym obchody księżycowego Nowego Roku, zamknięto także najsłynniejszą atrakcję stolicy, czyli Zakazane Miasto. Reuters donosi także, że Wuhan chce dodatkowo w ciągu kilku dni stworzyć nowy szpital, który będzie przeznaczony dla zakażonych. Odizolowani mieszkańcy udają się do placówek ochrony zdrowia w celu przebadania. Hongkong zmienił dwa obozy wakacyjne w centra kwarantanny. Na światowych lotniskach personel prowadzi wzmożone wysiłki w celu identyfikacji możliwych zakażonych. Tajwan zakazał wjazdu osobom przybywającym z Wuhan. "W Wuhan mieszkańcy mówią, że poczucie strachu rośnie od czasu zablokowania miasta" - pisze "The New York Times". Nie tak groźny jak SARS? Pierwsze badania nad wirusem sugerują, że nie jest on aż tak groźny jak inny koronawirus SARS (zespół ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej), który od czasu odkrycia w 2002 roku do lipca 2003 roku zabił 812 chorych, czy koronawirus MERS (bliskowschodni zespół oddechowy), który od wybuchu pierwszej epidemii w 2012 roku, do lipca 2017 roku zabił 712 osób. "Na tę chwilę nie chcemy przesadzać z paniką, ponieważ istnieje tak wiele niepewności. Chcemy zachować coś w rodzaju spokojnego, umiarkowanego podejścia, ale musimy przyjąć to niezwykle poważnie, ponieważ nieczęsto zdarza się, aby wirus ludzi przenikał do ludzi, przechodził między ludźmi i rozprzestrzeniał się drogą oddechową" - skomentował Jeremy Farrar z charytatywnej organizacji badawczej Wellcome Trust. W czwartek Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zdecyduje, czy wszczynać alert. Jeżeli jej przedstawiciele przychylą się do tej decyzji, będzie to szósty stan alarmowy zdrowia publicznego w ostatniej dekadzie. Wpłynie to także na reakcje społeczności międzynarodowej. Kolejna ofiara Na chwilę obecną nie istnieje szczepionka mogąca zapobiegać zakażaniu wirusem, jednak zintensyfikowane badania już trwają. Trzy niezależne zespoły naukowców pracują nad jej wyprodukowaniem. Zwykle proces ten trwa około 10 lat. Koalicja na rzecz innowacji w zakresie gotowości na epidemię (CEPI), która - jak podkreśla Reuters - sponsoruje dwa z tych projektów i współfinansuje trzeci, twierdzi, że trzeba pracować znacznie szybciej. W przeciągu pół roku chce mieć pierwszą szczepionkę w fazie testów klinicznych. Tymczasem sytuacja w Chinach pogarsza się. 23 stycznia władze chińskiej prowincji Hebei potwierdziły pierwszy przypadek zgonu w związku z koronawirusem. To osiemnasta osoba, która zmarła w wyniku zakażenia, a jednocześnie pierwsza poza prowincją Hubei, w której znajduje się Wuhan będące epicentrum wirusa. Chiny przeznaczyły na walkę z wirusem 1 mld juanów (w przeliczeniu około 550 tys. zł). Na świecie odnotowywane są kolejne zachorowania. Wirus dotarł między innymi na Tajwan, do Japonii, Tajlandii, Singapuru, Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych. GIS wydał zalecenia dla Polaków Główny Inspektor Sanitarny w konsultacji z ekspertami do spraw chorób zakaźnych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa wydał zalecenia dla Polaków. W ich świetle osoby powracające z rejonów dotkniętych chorobą, które zmagają się z objawami przypominającymi ciężką grypę, powinny zgłosić się na izbę przyjęć oddziału zakaźnego. Na miejscu powinny poinformować personel o przebytej podróży. Inne osoby, które mają za sobą odwiedziny w Chinach i innych państwach azjatyckich, jeżeli wystąpią u nich objawy grypopodobne, powinny zgłosić się do lekarza POZ. Organizację zajmujące się zdrowiem publicznym rekomendują także zaszczepienie się przeciw grypie. AZJ