Tysiące demonstrantów maszerowało ulicami Santiago pod hasłem: "Jesteśmy zmęczeni czekaniem". Policja nie dopuściła protestujących w pobliże budynków rządowych. Grupy zamaskowanych demonstrantów zaatakowały policjantów kamieniami i kijami. Siły porządkowe użyły armatek wodnych i gazu łzawiącego. W sobotę, podczas antyrządowej demonstracji przed parlamentem w Valparaiso, także doszło do starć z policją. Zamaskowani manifestanci rzucali w policjantów kamieniami, obrzucali też okoliczne budynki koktajlami Mołotowa. W pożarze jednego z budynków zginął 71-letni ochraniarz. Od wielu miesięcy w Chile rośnie niezadowolenie społeczne z powodu pogarszającej się sytuacji gospodarczej i afer korupcyjnych na szczytach władzy. Michelle Bachelet wygrała w 2013 roku wybory prezydenckie pod hasłami walki z patologiami życia publicznego i nierównościami społecznymi. Popularność centrolewicowej polityk spadła jednak ostatnio do rekordowo niskiego poziomu po ujawnieniu serii skandali korupcyjnych, które wstrząsnęły jej gabinetem. Pozytywnie ocenia ją tylko 26 proc. rodaków, podczas gdy 70 proc. uważa, iż źle wywiązuje się ze swych obowiązków. Bachelet próbuje wcielić w życie ambitny program reform systemu oświaty, opieki zdrowotnej i walki z bezrobociem. W swym sobotnim wystąpieniu na forum parlamentu podkreśliła, że w reformach został przekroczony "punkt, po którym nie ma już odwrotu". "Jeśli nie doprowadzimy do zmian, napięcia społeczne i przeszkody zaczną się tylko piętrzyć" - wskazała prezydent Chile.