Po przeliczeniu głosów z ok. 60 proc. lokali wyborczych Pinera dysponuje 51,87 proc. głosów a jego rywal, były prezydent Eduardo Frei - 48,12 proc. Frei przyznał się do porażki pogratulował Pinerze. - Życzę sukcesu Sebastianowi Pinerze podczas jego kadencji. Większość Chilijczyków obdarzyła go zaufaniem, aby kierował przeznaczeniem kraju przez cztery najbliższe lata - powiedział Frei. - Chile jest w znacznie lepszym stanie niż kraj, który odziedziczyliśmy w 1990 r. Będziemy strażnikami wolności i naszych osiągnięć socjalnych - dodał. Pinera od początku miał przewagę, ale walka zaostrzyła się kiedy Frei i ustępująca prezydent Michelle Bachelet wielokrotnie przywoływali okres dyktatorskich rządów Pinocheta, który był popierany przez większość partii, które wspierały Pinerę. Jednak - jak podkreślają obserwatorzy - nawet wśród ugrupowań lewicowych dawało się zauważyć zmęczenie utrzymywaniem się przy władzy tej samej grupy polityków i ostrzeżenia Freia, iż powrót prawicy do władzy może oznaczać regres w dziedzinie praw człowieka nie zdołały przekonać elektoratu do głosowania przeciwko Pinerze. Będzie on pierwszym prawicowym prezydentem Chile od 50 lat wybranym w demokratycznych wyborach. Zwycięstwo 60-letniego Pinery, absolwenta prestiżowego uniwersytetu Harvard, oznacza istotny zwrot w prawo w Ameryce Południowej zdominowanej obecnie przez rządy lewicowe. Chile jest ważnym krajem bowiem posiada najbardziej stabilną gospodarkę w tym regionie, najwyższy poziom życia i jest największym eksporterem miedzi na świecie. Pinera, który dorobił się m. in. w przemyśle lotniczym, prowadził kampanię pod hasłami zmian obiecując stworzyć milion miejsc pracy, podwoić dochód na jednego mieszkańca z obecnego poziomu 12 tys. dol. rocznie oraz zwiększyć tempo wzrostu gospodarczego do 6 proc. rocznie. Bachelet, która za rządów Pinocheta była prześladowana i torturowana, kończy swoją kadencję w marcu z rekordowym ponad 80 procentowym poparciem. W okresie jej rządów popierała ściganie winnych zbrodni z okresu dyktatury. Ok. 700 byłych oficerów wojska i funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa stanęło przed sądem. Jednak problem rozliczeń winnych zbrodni z okresu dyktatury nie został do końca rozwiązany.