Począwszy od poniedziałku Pinera zamierza rozmawiać z parlamentarzystami, których poglądy na politykę i gospodarkę sytuują ich w centrum - pisze agencja Reutera. "Zaapelujemy do centrum, tj. do ludzi, dla który ma znaczenie umiar" - oświadczył polityk, podkreślając, że "głos większości Chilyjczyków zostanie z pokorą wysłuchany". Bez poparcia centrystów szanse na przeprowadzenie reformy podatkowej, jaką Pinera - miliarder i człowiek interesów - zapowiadał w kampanii prezydenckiej, będzie niemożliwe - wskazuje Reuters. Faworyt wyborów prezydenckich w Chile, lider ugrupowania Chile Vamos, Sebastian Pinera, który sprawował najwyższy urząd w kraju w latach 2010-14, nie uzyskał tak wysokiego poparcia w pierwszej turze wyborów prezydenckich, jak wskazywały sondaże. "Wyrównana i ciężka walka" Uzyskując 36,6 proc. Pinera będzie w grudniu rywalem centrolewicowego senatora Alejandro Guilliera, dziennikarza i socjologa, który otrzymał ok. 23 proc. głosów. Sytuacja nie należy do łatwych, jeśli chodzi o szanse miliardera. "Jeśli zsumować rezultaty uzyskane przez kandydatów lewicy, to popiera ich jakieś 43 proc. uczestników głosowania" - wskazuje w komentarzu Reuters. "To będzie wyrównana i wymagająca ciężkiej walki tura głosowania" - oświadczył w poniedziałek sam Pinera. Jej rezultaty - jak wskazuje Reuters - trudno przewidzieć, co wyraża się m.in. niepokojem wśród inwestorów. Chilijska giełda odnotowała w poniedziałek duże spadki, największe od sześciu lat. Doszło do osłabienia narodowej waluty peso. Była to najpoważniejsza deprecjacja od 2013 r. Obietnice wyborcze Pinery W czasie kampanii były prezydent Pinera, oprócz reformy podatkowej, obiecał wyborcom gruntowną zmianę "niesprawiedliwego prywatnego systemu emerytalnego" wprowadzonego w 1981 r., za czasów dyktatury gen. Augusto Pinocheta. Zapowiedział też podniesienie emerytur o ok. 40 proc. Zadeklarował też obniżenie kosztów administrowania funduszami emerytalnymi.