Żaden z uratowanych nie udzielił jak dotąd żadnych obszernych wypowiedzi ani nie ujawnił szczegółów swych przejść na głębokości 625 m pod ziemią. Córka 56-letniego elektryka Omara Reygadasa ujawniła, że powiedział on jej, iż górnicy ustalili, że podzielą się wszelkimi zyskami z wywiadów, wypowiedzi w mediach, książek lub filmów. - Powiedział też, że nam również nie wolno rozmawiać z mediami bez ich zgody - oświadczyła 37-letnia Ximena Alejandra Reygadas. - Muszą decydować, o czym wolno nam mówić mediom - dodała. Brygadzista z kopalni San Jose, który utrzymuje bliski kontakt z wielu uratowanymi, powiedział natomiast agencji AP, że zatrudnili oni księgowego, by rejestrował dochody z ich publicznych wypowiedzi i dzielił je po równo. - Sądzę, że przede wszystkim chodzi o to, by pobierać opłaty z tytułu praw do wszystkiego, co jest pokazywane na temat ich życia osobistego i ich odysei - powiedział brygadzista Pablo Ramirez.