Według dziennika "El Mercurio", który cytuje wysoko postawione osoby w chilijskim rządzie, istnieje duże prawdopodobieństwo zakończenia akacji ratunkowej przed wyjazdem prezydenta Sebastiana Pinery do Europy, co ma nastąpić 15 października. Jak pisze chilijska gazeta, szybkie tempo prac dwóch z trzech maszyn drążących szyby ewakuacyjne "zadziwiło ekipy ratunkowe oraz władze". W niedzielę wiercenie rozpoczęła trzecia maszyna - pożyczony od jednej z firm naftowych świder RIG-241. Jest on znacznie potężniejszy od pozostałych maszyn i jeśli wszystko pójdzie dobrze, to właśnie on jako pierwszy może wykopać tunel ratunkowy. - Prace powinny zająć 40 dni, ale mamy nadzieję, że uda nam się dotrzeć do górników wcześniej - powiedział przedstawiciel firmy Schlumberger, do której należy RIG-241, Juan Carlos Marin. W niecałe 24 godziny RIG-241, przedstawiony jako "plan C" akcji ratunkowej, wywiercił 23 metry otworu ratunkowego szerokiego na 66 cm. Szyb ten ma mieć długość 597 metrów. W poniedziałek maszyna wstrzymała prace, gdyż konieczne było pokrycie cementem ścian otworu. Według CNN, maszyna powinna ponownie zacząć wiercenie otworu w ciągu trzech dni. Doniesień "El Mercurio" o nowym terminie uwolnienia górników nie potwierdził minister górnictwa Laurence Golborne, który w poniedziałek wezwał do ostrożności i odmówił podania nowej daty. Optymistyczna wersja zakłada, że "trzydziestka trójka" wyjdzie na powierzchnię na początku listopada. Natomiast w przypadku problemów ma to nastąpić miesiąc później. Zdaniem ministra, trzy maszyny pracują zgodnie z planem. Maszyna o nazwie T-130, przedstawiona jako "plan B", w piątek zakończyła pierwszy etap prac, osiągając pomieszczenie na głębokości 630 metrów, do którego górnicy mogą mieć dostęp. Jednak szyb ten ma tylko 30 cm szerokości. Docelową szerokość 70 cm do poniedziałku miały jedynie 22 metry otworu. Z kolei wiertarka Strata 950, czyli "plan A", w poniedziałek wywierciła 333 z 702 metrów szybu o szerokości 30 cm. Otwór także musi być jeszcze poszerzony.