Od października zeszłego roku Chilijczycy regularnie protestują przeciwko nierównościom społecznym i niesprawiedliwościom systemowym. W piątek (2 października) na ulice wyszli mieszkańcy Santiago. Na swej drodze spotkali oddziały carabineros. - Kiedy protestujący uciekali przed policją, zauważyliśmy moment, w którym jeden z funkcjonariuszy łapie chłopca i zrzuca go z mostu - relacjonował Pavel Pavelic Jofre, który przewodził grupie wolontariuszy pomagającym protestującym. Nastolatek leżał nieruchomo, twarzą w wodzie. Na nagraniach z miejsca zdarzenia widać, że mocno krwawił. - Dwie osoby z naszej grupy zeszły na dół. Po ustabilizowaniu jego stanu, obecnym na miejscu strażakom udało się go wyciągnąć z wody. Potem został zabrany do szpitala - przekazał Jofre. Policja: Chłopak stracił równowagę Brytyjski dziennik "The Guardian" poinformował, że stan chłopca jest stabilny. Rzecznik carabineros, generał Enrique Monrás w telewizyjnym oświadczeniu nie wykluczył, że odpowiedzialność za zdarzenie spoczywa na policjantach. Jednocześnie dodał, że nastolatek nie został zepchnięty, ale "stracił równowagę podczas aresztowania". Z danych chilijskiej prokuratury wynika, że od początku protestów w zeszłym roku funkcjonariusze mogli dopuścić się nawet 8,5 tys. naruszeń związanych z łamaniem praw człowieka. Jednak tylko 16 policjantów zostało zawieszonych za nadużycia. Opozycja od miesięcy domaga się dymisji szefa carabineros generała Mario Rozasa. 25 października odbędzie się plebiscyt, który zadecyduje o przyszłości chilijskiej konstytucji. Głosujący będą mogli określić, czy są za zmianą ustawy zasadniczej, która obowiązuje od 1980 r. - czyli od czasów dyktatora Augusto Pinocheta.