38-letni Philip Coleman zmarł w grudniu 2012 roku w wyniku złej reakcji na leki przeciwpsychotyczne. Sekcja zwłok wykazała także poważne obrażenia zewnętrzne, w tym ponad 50 siniaków i otarć ciała od głowy aż po czubki palców. Rodzina Colemana złożyła pozew przeciwko miastu, twierdząc, że policja znęcała się nad niestabilnym emocjonalnie człowiekiem. To najbliżsi Colemana wezwali policję w 2012 roku, kiedy mężczyzna zaczął się dziwnie zachowywać. Rodzina utrzymuje, że 38-latek powinien był jednak wówczas trafić do szpitala, a nie do celi. Choć zaraz po jego śmierci wewnętrzna kontrola w policji stwierdziła, że funkcjonariusze nie złamali prawa, teraz komendant ponownie wszczął dochodzenie ws. postępowania swoich podwładnych.