Francuski ambasador przy ONZ Gerard Araud tłumaczył w środę, że chodzi o to, aby na terytorium syryjskim przeprowadzić dochodzenie, "które rzuci nieco światła na wszystkie zarzuty" stawiane zarówno przez reżim prezydenta Baszara el-Asada, jak i walczących z nim rebeliantów. Syryjscy rebelianci zaprzeczyli, jakoby użyli broni chemicznej pod Aleppo, o co we wtorek oskarżyła ich strona rządowa. Twierdzą, że to siły reżimowe odpaliły pocisk rakietowy z głowicą chemiczną, a teraz usiłują zrzucić odpowiedzialność na rebeliantów. Moskwa, sprzymierzeniec władz w Damaszku, skrytykowała apele Waszyngtonu, Londynu i Paryża podkreślając, że oficjalnego śledztwa ONZ dotyczącego użycia broni chemicznej przez rebeliantów domagał się syryjski rząd. Rzecznik ONZ potwierdził, że Organizacja Narodów Zjednoczonych otrzymała pisemną prośbę od władz Syrii wzywającą do przeprowadzenia dochodzenia w tej sprawie.