Premier Jan Fischer na razie nie zareagował na list w tej sprawie wystosowany przez szefa CSSD Jirziego Paroubka i jego zastępców. Kierownictwo policji już jednak zapowiedziało, że z powodu CSSD nie zamierza wzmacniać patroli policyjnych. Pierwsze jajko poleciało na Paroubka przed dwoma tygodniami podczas wiecu w Kolinie. Częstotliwość ataków zaczęła jednak wzrastać i prawie nie ma dnia, żeby szef socjaldemokratów nie musiał się uchylać przed jajkami - podaje Aktualne.cz. Socjaldemokraci obwiniają za ataki Obywatelską Partię Demokratyczną (ODS) i jej sztab wyborczy. ODS jednak zdecydowanie temu zaprzecza. Twierdzi, że jej ludziom udało się ustalić, iż na przykład młody człowiek, który rzucał jajkami w Paroubka w Pilźnie, jest synem jednego z miejscowych działaczy CSSD. Podejrzenia socjaldemokratów padły też na partię Młodych Konserwatystów. Ci we wtorkowym oświadczeniu napisali: "Politykę Jirziego Paroubka uważamy za szkodliwą dla naszego kraju, ale nigdy nie zdecydujemy się na coś takiego jak atak fizyczny na przeciwnika politycznego". Socjaldemokraci wzmocnili liczbę ochroniarzy swojego szefa z czterech na pięciu. Członkowie partyjnego sztabu wyborczego chodzą natomiast podczas wieców między ludźmi i fotografują "podejrzane" osoby. Potem ustalają ich tożsamość i sprawdzają, czy nie należą do sympatyków ODS. Według dziennika "Mlada Fronta Dnes", młodzi przeciwnicy Paroubka porozumiewają się za pośrednictwem serwisu internetowego Facebook. W poniedziałek wieczorem członkami grupy "Jajka dla Paroubka w każdym mieście!" było już ponad trzydzieści tysięcy ludzi. Cytowany przez dziennik psycholog Slavomil Hubalek przypuszcza, że "wojna jajeczna" została rozpętana spontanicznie. - Paroubek stał się dla pewnej części młodzieży symbolem lewicowego zagrożenia. Kiedy na pierwsze ataki zareagował rozdrażnieniem, a przeciwnicy zobaczyli jego irytację, złośliwie je kontynuowali - sądzi Hubalek.