poinformował też, że polecił armii wenezuelskiej ochronę pól i instalacji naftowych na wypadek aktów przemocy na tle politycznym. Zmiany w konstytucji, które będą przedmiotem głosowania w referendum, przewidują udzielenie obecnemu prezydentowi prawa do nieograniczonego ubiegania się o reelekcję oraz objęcia przez niego bezpośredniej kontroli nad rezerwami obcych walut. - Jeżeli Bóg mi pomoże, będę na czele rządu do roku 2050 - oświadczył Chavez. Zmiany w konstytucji przewidują też skrócenie dnia pracy do 6 godzin i objęcie systemem ubezpieczeń społecznych pracowników nieetatowych, jak np. sprzedawców ulicznych. Chavez, znany ze swoich lewicowych poglądów, zagroził też zerwaniem stosunków dyplomatycznych z Hiszpanią i podjęciem kroków retorsyjnych wobec hiszpańskich firm działających w Wenezueli. Prezydent Wenezueli domaga się przeprosin od króla Hiszpanii Juana Carlosa za to, że na niedawnej konferencji na szczycie krajów hiszpańskojęzycznych powiedział mu, w pewnym momencie, aby się "zamknął". - Jeżeli król nie przeprosi, to nie chcę mieć nic wspólnego z Hiszpanią - powiedział Chavez na wiecu.