"Jak się macie? Pojawiłem się zgodnie z zapowiedziami: o północy. Wyjeżdżam do Brazylii. Cieszę się, że pracuje dla Wenezueli. Zwyciężymy" - brzmiała pierwsza wiadomość przywódcy znanego z radykalnie lewicowych i antyamerykańskich poglądów. Jak zauważa agencja Associated Press, wobec prowadzonej przez Chaveza nagonki na tradycyjne opozycyjne media, jego krytycy w dużej mierze przenieśli się do internetu. - Gdy rząd przykręcał mediom śrubę, wykorzystanie Internetu, blogów, Twittera itd. rosło wykładniczo - powiedział krytyczny wobec prezydenta publicysta Nelson Bocaranda, którego wpisy na Twitterze śledzi 140 tys. internautów. Za pomocą Twittera komunikuje się ze światem opozycyjny polityk Oswaldo Alvarez Paz, osadzony w więzieniu za wyrażenie na antenie telewizji opinii, że Wenezuela stała się rajem dla przemytników narkotyków. Według Carlosa Jimeneza, prezesa firmy analitycznej Tendencias Digitales, 90 proc. spośród 200 najchętniej czytanych wenezuelskich profili na Twitterze należy do zwolenników opozycji. Zdaniem Jimeneza, zwolennicy prezydenta szybko jednak tę przepaść zasypią. Już po 24 godzinach od chwili, gdy Chavez utworzył na tym portalu społecznościowym swój profil, zdobył on 64 tys. obserwatorów. - Opozycja sądzi, że jest w posiadaniu portali społecznościowych. Myśli, że Twitter i Facebook należą do niej - powiedział Diosdado Cabello, prezes wenezuelskiej agencji telekomunikacyjnej. Jak oświadczył, wkrótce 7 mln członków partii Chaveza będzie korzystało z Twittera. Jak podaje Tendencias Digitales, w styczniu regularnie z internetu korzystało 8,7 mln Wenezuelczyków, czyli około 30 proc. populacji. W 2008 r. odsetek ten wynosił 25 proc. Liczba użytkowników portali społecznościowych rośnie znacznie szybciej, niż ogółu internautów. Z Twittera korzystało w styczniu około 350 tys. Wenezuelczyków, dziesięciokrotnie więcej, niż rok wcześniej.