Powiedział też, że Wenezuela kupi od Rosji więcej czołgów, ponieważ porozumienie wojskowe między USA a Kolumbią stanowi dla niej zagrożenie. - Te bazy mogą dać początek wojnie w Ameryce Płd. - powiedział Chavez podczas konferencji prasowej. - Kupimy kilka batalionów rosyjskich czołgów - poinformował też prezydent, dodając, że transakcja ta ma być jednym z licznych porozumień, które chce podpisać podczas wrześniowej wizyty w Moskwie. Od 2005 roku rząd Chaveza kupił od Rosji broń wartą ponad 4 mln dol., w tym śmigłowce i samoloty bojowe. Socjalistyczny prezydent Wenezueli nazwał plan wzmocnienia amerykańskiego kontyngentu wojskowego w Kolumbii "wrogim aktem" i "prawdziwym zagrożeniem" dla jego kraju i jego lewicowych sojuszników. Prezydent Kolumbii Alvaro Uribe spotyka się w tym tygodniu z liderami państw Ameryki Łacińskiej, by pozyskać poparcie dla planów Waszyngtonu. Stany Zjednoczone chcą by Kolumbia, która jest największym na świecie producentem kokainy, stała się główną bazą dla amerykańskich samolotów, wykorzystywanych dl walki z przemysłem narkotykowym. Na mocy porozumienia z rządem Kolumbii armia USA miałaby dostęp do siedmiu baz wojskowych w tym kraju; liczba amerykańskich żołnierzy wzrosłaby tam z niespełna 300 do maksimum 800. Wojskowy i cywilny personel baz nie przekroczyłby dopuszczanej przez prawo amerykańskie liczby 1400 osób. Niedawno, podczas dyplomatycznych zatargów z Kolumbią, Chavez postawił siły zbrojne Wenezueli w stan gotowości bojowej, szybko jednak tę decyzje odwołał. Jego bliski sojusznik, prezydent Boliwii Evo Morales, który sam był niegdyś farmerem uprawiającym kokę, a w zeszłym roku wyrzucił z kraju amerykańskich agentów ds. walki z narkotykami powiedział, że kolumbijscy rebelianci z organizacji FARC, sponsorowani przez kartele narkotykowe stali się głównym pretekstem do organizowania w tym regionie amerykańskich operacji wojskowych. Morales, który spotkał się z Uribe we wtorek, dodał, że skoncentrowanie wojsk amerykańskich w bazach w Kolumbii jest niedopuszczalne. - To jest skierowane przeciw FARC. To nie jest (akcja) przeciw przemytowi narkotyków, to przeciw (państwom) regionu. Naszym obowiązkiem jest to odrzucić - powiedział Morales podczas konferencji prasowej. Prezydent Boliwii porównał też amerykańską kampanię przeciw kartelom narkotykowym w Ameryce Łacińskiej do inwazji na Irak uzasadnianej poszukiwaniem broni masowego rażenia, którą miał dysponować Saddam Husajn. Rząd umiarkowanie lewicowej prezydent Chile, Michelle Bachelet oraz Alan Garcia, konserwatywny prezydent Peru wyrazili jednak poparcie dla decyzji Alvaro Uribe. Zaniepokojenie decyzją o wzmocnieniu amerykańskiego kontyngentu w Kolumbii wyraził również prezydent Brazylii, umiarkowanie lewicowy Luiz Inacio Lula da Silva.