Zdaniem Chaveza Amerykanin nie ma żadnych zasługujących na uwagę osiągnięć, które uzasadniałyby przyznanie wyróżnienia. Kontynuuje on raczej - jak twierdzi Wenezuelczyk - wojenną politykę swego poprzednika George'a W. Busha. W niedzielnym komentarzu prasowym Chavez napisał, że norweski komitet noblowski "zapomniał o determinacji (Obamy) do dalszej walki w Iraku i Afganistanie". Wenezuelczyk potępił również porozumienie między USA a Kolumbią, pozwalające na obecność amerykańskich żołnierzy w kolumbijskich bazach wojskowych. - Pierwsze pytanie, jakie należy sobie zadać, brzmi, dlaczego został nagrodzony amerykański prezydent, a nie ktoś inny z 205 nominowanych? - zastanawiał się Chavez. Chavez i Obama po raz pierwszy spotkali się w kwietniu; przyjęli się serdecznie. Od tamtej pory prezydent Wenezueli jest jednak coraz bardziej krytyczny wobec Amerykanina.